"Na jednej z ulic w Kijowie znaleziono w nieprzytomną kobietę, która miała uraz głowy. Przewieziono ją do szpitala, gdzie zmarła" - poinformowała ukraińska policja. Pobita miała przy sobie dokumenty świadczące o tym, że pracowała w ambasadzie USA.
Ukraińska policja wyjaśnia okoliczności śmierci pracowniczki amerykańskiej ambasady w Kijowie. Ranną, nieprzytomną, kobietę znaleziono w parku, niedaleko torów kolejowych, w dzielnicy Szewczenkowskiej w Kijowie.
Policja otrzymała zgłoszenie na numer alarmowy. Funkcjonariusze udali się na miejsce zdarzenia. Wezwano także karetkę, która przewiozła kobietę do szpitala. Poszkodowana miała ranę z tyłu głowy o głębokości 4 centymetrów. W lecznicy zmarła.
Przy ofierze znaleziono dokumenty świadczące o tym, że pracowała w ambasadzie USA. Dyrektor komunikacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy Artem Szewczenko potwierdził, że była również obywatelką Stanów Zjednoczonych.
Policja ustala okoliczności zdarzenia i przesłuchuje świadków. Poszukiwany jest mężczyzna w wieku 30-40 lat, który ma ok. 2 metry wzrostu - może mieć związek z pobiciem. Nie podano więcej szczegółów.
Według ukraińskich mediów, policja bierze również pod uwagę, że kobietę potrącił pociąg.
Mógł to być też nieszczęśliwy wypadek - napisał na Facebooku Artem Szewcznko. Polityk zaznaczył, że do zdarzenia mogło dojść w czasie, kiedy kobieta uprawiała jogging. Miała na sobie strój sportowy, a w uszach słuchawki.
Śmierć takich nieostrożnych pieszych wskutek potrącenia przez pociąg nie jest rzadkością na kolei - skomentował Szewczenko.
Stojący na czele policji w Kijowie Andrij Kryszczenko, za pośrednictwem telewizyjnego kanału "Nasz", poinformował, że w sprawie wszczęto dochodzenie z artykułu dotyczącego umyślnego zabójstwa.
Ambasada USA w Kijowie wyraziła na Facebooku głęboki żal z powodu śmierci Amerykanki ze "wspólnoty Ambasady USA na Ukrainie". Jak dodano, przedstawiciele placówki współpracują z władzami w celu ustalenia przyczyn jej śmierci.