Zwłoki 46-letniego robotnika z Suwałk odkryte zostały w pomieszczeniu wentylacyjnym budynku mieszkalnego w Nantes. Sekcja zwłok wykazała, że miał pusty żołądek. Mężczyzna nie miał śladów żadnych obrażeń fizycznych. Zdaniem policji, Polak zmarł z wycieńczenia.
Wiadomo jednak, że dzień wcześniej dostał darmowy posiłek w jednej z restauracji w Nantes, która pomaga bezdomnym, i do której miał wrócić. Zaprowadzili go tam policjanci, którzy przyłapali go na próbie kradzieży samochodu, a później próbowali znaleźć mu miejsce w schronisku dla bezdomnych. Polak powiedział im, że usiłował dostać się do pobliskiego miasta La Rochelle, gdzie miał pracować na budowie. Został jednak napadnięty przez złodziei, którzy zabrali mu wszystkie bagaże, pieniądze i dokumenty tożsamości.
Jak powiedziała korespondentowi RMF FM wicekonsul Polski w Paryżu Elżbieta Salamon, robotnik miał we Francji szwagra. Nie zadzwonił jednak do niego, mimo że miał przy sobie telefon komórkowy.