Szynka szwarcwaldzka pod ścisłym nadzorem sądu. Niemiecki Sąd Patentowy zaostrzył warunki, których muszą przestrzegać producenci tej wędliny cenionej także przez polskich smakoszy. Inaczej nie będą mogli używać budzącej smakowite skojarzenia nazwy.
Nie wystarczy już uwędzić szynki w Szwarcwaldzie. Wędlina musi również zostać pokrojona i zapakowana w tym rejonie na południowym wschodzie Niemiec. Dopiero wtedy może ruszać na podbój podniebień świata.
Zawsze próbuję sprawdzić na opakowaniu, skąd ta szynka pochodzi. Czasami to się jednak nie udaje i wtedy nie jestem pewna, co jem – tłumaczy klientka sklepu w Berlinie. Tej pani, podobnie jak innym klientom, decyzja sądu się podoba. Nie podoba się natomiast jednemu z największych producentów, który szynkę wędzi tam gdzie trzeba, ale potem wywozi na północ Niemiec i dopiero tam kroi i pakuje.
Sąd Patentowy uznał, że jeśli nie cały proces zachodzi w Szwarcwaldzie, to trudno jest kontrolować, czy szynka jest tak bardzo szwarcwaldzka, jak od 14 lat przewiduje to europejski patent.