Dwie kobiety i mężczyzna odpowiadają przed sądem w Goeteborgu za zmuszanie do kradzieży Polaków ściąganych do Szwecji obietnicami mieszkania i pracy. Proceder trwał pięć lat. Szajka groziła naszym rodakom śmiercią, jeśli nie będą dla niej kraść. Łupem złodziei z przymusu padał głównie drogi sprzęt elektroniczny.
Szwedzka prokuratura zakwalifikowała przestępstwo jako "handel ludźmi". Członkom szajki, aresztowanym w grudniu 2011 roku, zarzuca się ponadto kradzieże, ich inspirowanie oraz pomoc w tym przestępstwie. Wyrok w tej sprawie zapadnie w przyszłym tygodniu.
Poszkodowanymi są młodzi Polacy, którzy przyjeżdżali do Szwecji za namową oskarżonych. Jak zeznali, obiecywano im pracę oraz mieszkanie, a w rzeczywistości pod groźbą śmierci byli na miejscu zmuszani do kradzieży. Ze sklepów wynosili głównie drogi sprzęt elektroniczny. Niektórzy z nich zostali zatrzymani przez szwedzką policję na gorącym uczynku.
To trudna sprawa, poszkodowani początkowo bali się zeznawać - powiedział wiceszef prokuratury ds. międzynarodowych w Goeteborgu Thomas Ahlstrand. Prokuratura podejrzewa, że ofiar zmuszanych do popełniania przestępstw mogło być więcej.
Pełniący obowiązki konsula generalnego w Malmoe Feliks Kierzkowski, któremu podlega terytorialnie region Goeteborga, powiedział, że do jego placówki napływały wcześniej informacje o podobnym procederze. Problem w tym, że nasi rodacy nie chcieli ujawniać szczegółów ani nazwisk - zaznaczył Kierzkowski.