Tragedia na dworcu kolejowym w Voerde w Niemczech. 28-latek zepchnął z peronu wprost pod nadjeżdżający pociąg 34-letnią kobietę. Nie znał jej. "Zobaczył ją na peronie i pomyślał sobie, że popchnie ją pod pociąg" - oświadczył prokurator Michael Mertens.
Do tej tragedii doszło w sobotę na dworcu w Voerde. 28-letni mężczyzna pchnął pod nadjeżdżający pociąg 34-latkę. Kobieta zginęła.
Sprawca i jego ofiara nie znali się. Po przeglądzie nagrań z monitoringu policja stwierdziła, że między nimi nie doszło do żadnej sprzeczki. 28-latek w pewnym momencie podszedł od tyłu do kobiety i ją pchnął na tory.
Został zatrzymany przez pasażera pociągu, który na własne oczy widział całe zdarzenie.
Zobaczył ją na peronie i pomyślał sobie, że popchnie ją pod pociąg - oświadczył prokurator Michael Mertens. Jego zdaniem, tej tragedii nie można było zapobiec. Trzeba by było pozamykać perony, aż do wjazdu pociągu na stację i pełnego zatrzymania. To nierealne - oświadczył.
34-letnia Anja osierociła 13-letnią córkę. Jej oprawca, 28-letni urodzony w Niemczech Serb był znany wcześniej policji z kradzieży, pobicia i skarg sąsiadów, których miał terroryzować.