Przewodniczący PE Antonio Tajani od rana we wtorek przyjmuje w swoim gabinecie skonfliktowanych Ryszarda Czarneckiego z PiS i Różę Thun z PO. Chodzi o spór wywołany wypowiedzią Czarneckiego, który porównał Thun do szmalcownika w związku z udziałem w reportażu, który krytykował Polskę. Materiał nadała niemiecka telewizja.
Spotkanie Antonio Tajaniego z Ryszardem Czarneckim odbyło się we wtorek rano. Tajani na pewno próbował przekonać Czarneckiego, żeby przeprosił Thun - powiedział dziennikarce RMF FM jeden z urzędników PE.
Jeszcze dziś przewodniczący PE spotka się z Różą Thun.
Antonio Tajni chciał przede wszystkim wysłuchać obu stron.
Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, szef PE zamierza przedstawić informacje po rozmowach z politykami z Polski. Ma się to stać na konferencji przewodniczących (liderzy grup politycznych w PE) w przyszłym tygodniu.
To oni, a nie Antonio Tajani, mają podjąć decyzję o ewentualnym ukaraniu Ryszarda Czarneckiego.
Jeżeli taka decyzja zapadnie, to musi ją jeszcze potwierdzić 2/3 eurodeputowanych podczas głosowania na sesji plenarnej.
Liderzy czterech grup politycznych: socjaliści, chadecy, zieloni i liberałowie w specjalnym liście domagali się odwołania Ryszarda Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego PE.
Z nieoficjalnych rozmów dziennikarki RMF FM wynika, że presja tych czterech grup politycznych na odwołanie europosła PiS jest bardzo duża. Sprawa stała się elementem walki politycznej w PE - usłyszała dziennikarka RMF FM.
Wypowiedź Ryszarda Czarneckiego była reakcją na wystąpienie Róży Thun w materiale niemiecko-francuskiej telewizji Arte na temat sytuacji polityczno-społecznej w Polsce pod rządami PiS. Pokazano w nim m.in. fragmenty antyrządowych demonstracji. "O demokrację w Polsce walczyliśmy od dekad, a oni (PiS) chcą to wszystko zniszczyć. Jak tak dalej pójdzie, w Polsce nastanie dyktatura (...). Jak się raz zniszczy demokrację i wolność, to nie wiem, jak to odbudować (...). Jestem przekonana, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej" - powiedziała Thun w reportażu.
Czarnecki, komentując wypowiedzi Thun, powiedział 3 stycznia w wywiadzie dla portalu niezalezna.pl: "Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek".
W liście do Tajaniego Czarnecki podkreślił, że nie użył słowa "szmalcownik", żeby opisać Thun, a wypowiadał się jako historyk o negatywnych zachowaniach w polskiej historii.
(ug)