Drony, które ostrzelały w piątek Isfahan, a według źródeł są izraelskie, nie spowodowały żadnych szkód, nie odnotowano także żadnych ofiar – powiedział minister spraw zagranicznych Iranu Hosejn Amir Abdollahijan, cytowany przez irańskie media. Teheran oświadczył, że nie ma planów odwetu na Izraelu.
Abdollahijan stwierdził, że "głównym czynnikiem zapewniającym stabilność i bezpieczeństwo w regionie jest powstrzymanie zbrodni reżimu syjonistycznego w Gazie i na Zachodnim Brzegu oraz ustanowienie trwałego zawieszenia broni".
Szef irańskiego MSZ brał udział w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat Bliskiego Wschodu w Nowym Jorku.
Zdaniem komentatorów Izrael i Iran bagatelizują zdarzenie, by nie doprowadzić do eskalacji konfliktu. "Wygląda na to, że jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek wojny w tym regionie, mimo że społeczność międzynarodowa najprawdopodobniej dołoży wszelkich starań, aby złagodzić te napięcia" - napisał komentator spraw wojskowych w dzienniku "Haarec" Amos Harel.
Biały Dom nie komentuje doniesień o nocnych atakach izraelskich w Iranie - oznajmiła w piątek rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre.
Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres wezwał do zakończenia ataków. "Najwyższy czas, aby zatrzymać niebezpieczny cykl odwetu na Bliskim Wschodzie" - wezwało jego biuro.
Późnym wieczorem w czwartek izraelskie drony zaatakowały na terenie prowincji Isfahan. Obiekty nuklearne znajdujące się tam pozostały nienaruszone. Kilka dni temu miał miejsce atak Iranu na Izrael. Była to odpowiedź na zbombardowanie ambasady Iranu w Syrii, do którego doszło 1 kwietnia br.