Amerykański sekretarz stanu John Kerry pojawił się w sobotę z niezapowiedzianą wizytą do Kabulu. Chciał w ten sposób wyrazić poparcie dla afgańskiego rządu jedności narodowej i próbować rozładować kryzys polityczny, wywołany m.in. porozumieniem, które sam wynegocjował w 2014 roku.

REKLAMA

Do wizyty doszło w momencie, kiedy rząd prezydenta Aszrafa Ghaniego został osłabiony z powodu walk między politycznymi rywalami. Do tego kurczy się gospodarka, a talibowie są silniejsi niż w jakimkolwiek innym momencie po odsunięciu ich od władzy pod koniec 2001 roku. Jak powiedział rzecznik Departamentu Stanu John Kirby, podczas spotkań z Ghanim i premierem Abdullah Abdullahem Kerry "będzie podkreślał poparcie USA dla afgańskiego rządu" i sił zbrojnych tego kraju. Kontrolują one nie więcej niż 70 proc. terytorium kraju. USA wycofały z Afganistanu większość swoich wojsk i obecnie w kraju pozostało 9,8 tys. żołnierzy, ale na początku 2017 roku ich liczba ma zostać zmniejszona do 5,5 tys. Szef amerykańskiej dyplomacji "wyrazi też poparcie dla wysiłków rządu, mających na celu zakończenie konfliktu w Afganistanie poprzez proces pokojowy i pojednanie z talibami" - dodał Kirby.

Polityczno-terrorystyczne zamieszkanie

18 miesięcy po utworzeniu rządu jedności narodowej bez wątpienia kraj stoi w obliczu wielu wyzwań, zarówno politycznych jak i tych "związanych z odpornością talibów" - skomentował specjalny przedstawiciel USA ds. Afganistanu i Pakistanu Richard Olson.

AMERYKANIE W AFGANISTANIE

Na początku marca afgańscy talibowie odmówili wzięcia udziału w bezpośrednich negocjacjach pokojowych z władzami w Kabulu i pogrzebali w ten sposób nadzieje rządu na zakończenie konfliktu trwającego od ponad 14 lat.

Z kolei w kwestiach politycznych wybory parlamentarne zaplanowano na 15 października, czyli ponad rok po wygaśnięciu mandatu 249 deputowanych. Powodem opóźnienia są obawy o bezpieczeństwo, a także głębokie różnice na szczytach władzy, m.in. spór między Ghanim a Abdullahem w sprawie sposobu organizacji głosowania, po fiasku wyborów prezydenckich z 2014 roku - pisze agencja AFP. Trwający ponad trzy miesiące spór o to, kto zwyciężył w głosowaniu, zakończyło dopiero porozumienie o podziale władzy, które zostało zawarte m.in. dzięki mediacjom Kerry'ego. Reuters zauważa, że powodem obecnego kryzysu politycznego jest też to, że w porozumieniu sugerowano, iż wygaśnie ono we wrześniu 2016 roku.