Przywódca bandy, która napadła na parę Polaków w Rimini może mieć na koncie morderstwa. Według zeznań jego kolegów, Guerlin Butungu chwalił się, że zabijał ludzi w Kongo.
Powiedział mi, że w swoim kraju zabił mnóstwo ludzi - wyznał podczas przesłuchania jeden z członków bandy, która w nocy z 25 na 26 sierpnia napadła na parę turystów z Polski. Napastnicy pobili mężczyznę i zgwałcili jego żonę. Później jeszcze zaatakowali i zgwałcili transseksualistę z Peru.
Wspólnik Kongijczyka podkreślił także, że Butungu uciekł ze swojego kraju, bo był tam poszukiwany za wielokrotne morderstwa.
Włoskie media podkreślają, że te doniesienia wskazują na luki w procesie przyjmowania uchodźców we Włoszech. Nie ma bowiem procedury, dzięki której byłaby sprawdzana przeszłość osób ubiegających się o azyl.
Na jaw wychodzą także kulisy samego ataku na Polaków. Według wspólnika Butungu, Kongijczyk miał wskazać na turystów i powiedzieć "pozbądźcie się go, a ja się wezmę za nią".
20-letni Butungu oraz jego trzej koledzy z Maroka i Nigerii są oskarżeni o brutalną napaść na Polaków, gwałt na kobiecie, dotkliwe pobicie jej partnera i za napad na transseksualną prostytutkę z Peru. Pozostałe zarzuty dotyczą m.in. dwóch wcześniej dokonanych rozbojów i próby gwałtu. Koledzy Kongijczyka są nieletni, więc będą sądzeni przez właściwy dla nich sąd.
Sąd w Rimini odroczył rozpoczęty proces Butungu do 17 października. Wtedy zapadnie decyzja o trybie, w jakim będzie trwało postępowanie.
(az)