Jacob Chansley, znany jako "Szaman QAnon" uczestnik zamieszek na Kapitolu, został skazany na 41 miesięcy więzienia w związku z zarzutem o zakłócanie oficjalnych procedur Kongresu. To jeden z najsurowszych dotąd wyroków w sprawach związanych z wydarzeniami z 6 stycznia.
Chansley we wrześniu przyznał się do winy. Zawarł ugodę z prokuraturą, przez co karę wymierzono mu tylko za jeden z sześciu pierwotnie stawianych mu zarzutów. Odpowiadał tylko za zakłócenie oficjalnych procedur, w związku z tym, że atak tłumu miał na celu przerwanie formalnego zatwierdzenia wyników wyborów prezydenckich przez Senat.
Chansley był jednym z niewielu uczestników zamieszek z 6 stycznia, którzy pozostali w areszcie mimo braku zarzutów napaści na policjantów.
Ogłaszając wyrok, sędzia sądu federalnego w Waszyngtonie Royce Lamberth oświadczył, że nie mógł zastosować niższej kary, choć wierzy w szczerość wyrażonej przez skazanego skruchy.
To, co pan zrobił, było okropne, tak poważne, że nie mogę uzasadnić wyroku niższego niż sugerowany przez federalne wytyczne - powiedział Lamberth. Wytyczne mówią o karze 41-51 miesięcy dla skazanych bez wcześniejszych przewinień, choć maksymalna kara za to przestępstwo to 20 lat.
Zasądzony wymiar kary jest najsurowszym dotąd wyroków w sprawach związanych ze szturmem na Kapitol. Taki sam wyrok usłyszał tydzień temu mężczyzna, który podczas zamieszek zaatakował jednego z policjantów.
Nazwany "Szamanem QAnon" ze względu na nietypowy ubiór - podczas zamieszek na Kapitolu miał na sobie futro i czapkę z rogami oraz pomalowaną twarz - Chansley był jednym z najbardziej znanych uczestników wydarzeń 6 stycznia. Znany był też z zaangażowania w ruchu zwolenników teorii spiskowej QAnon. Brał też udział w protestach przeciwko rzekomym fałszerstwom wyborczym. Prawnik mężczyzny przekazał, że podczas pobytu w areszcie Chansley porzucił swoje poglądy i zdystansował się od QAnon.