"Prowokacja!”, „bzdurne zarzuty!”, „sytuacja nie przyjęcia!” - tak władze w Paryżu i Londynie oraz Unia Europejska reagują na pokazowy proces polityczny w Teheranie. Wśród oskarżonych o szpiegostwo i spisek przeciwko irańskiemu reżimowi znajduje się francuska studentka oraz dwoje pracowników ambasad Francji i Wielkiej Brytanii.
Oskarżonym grozi kara śmierci. Na salę rozpraw zakazano wstępu zagranicznym mediom. Według irańskiej agencji prasowej 24-letnia francuska studentka Clotilde Reiss przyznała, że filmowała telefonem komórkowym demonstracje opozycji w Teheranie a następnie przekazała ich krótki opis francuskiej ambasadzie.
Młoda kobieta podobno powiedziała sędziom, że popełniła błędy i prosi „irański naród o przebaczenie”. Francuski rząd sugeruje, że do przeprosin zmusiły ją irańskie służby specjalne.