Zwierzęta mają głos - do takiego wniosku najwyraźniej doszedł francuski sędzia śledczy, który przesłuchał w charakterze koronnego świadka zabójstwa... psa ofiary. Media nad Sekwaną nie krępują się i piszą: Czy nasz wymiar sprawiedliwości upadł na głowę?
Afera wywołała tym więcej polemik, że niewiadomo jeszcze, czy właścicielka psa została w rzeczywistości zabita, czy też popełniła samobójstwo. Sędzia śledczy pod Paryżem postanowił rozgryźć tę zagadkę pokazując dalmatyńczykowi dwóch podejrzanych. Uznał, że jeżeli pies zaszczeka to są oni winni. Pies zaszczekał, co zostało zanotowane w aktach sprawy.
Kłopot polega na tym, że zdezorientowane zwierzę szczekało jeszcze głośniej, widząc żandarmów i samego sędziego śledczego. Po raz pierwszy słyszę o takiej aferze. Przesłuchiwanie psów w ramach śledztwa nie zostało przewidziane w kodeksie karnym – orzekł szef francuskiego związku sędziów.