Strzelanina w Szpitalu Uniwersyteckim w czeskiej Ostrawie. Napastnik otworzył ogień na oddziale chirurgii urazowej. Co najmniej sześć osób nie żyje. Policja znalazła samochód, którym poruszał się sprawca - w środku znaleziono jego ciało.
Policja otrzymała informacje o ataku o godz. 7:19. Pięć minut później na miejscu pojawił się pierwszy patrol. Mężczyzna w czerwonej kurtce otworzył ogień z broni krótkiej na trzecim piętrze placówki, na oddziale traumatologii.
Wszedł do poczekalni i zaczął strzelać do znajdujących się tam ludzi. Kiedy skończyły mu się naboje, przeładował broń i zaczął znowu strzelać. Podobno chciał się zastrzelić, ale kiedy próbował to zrobić, to miał już pusty magazynek - mówi świadek w rozmowie z czeską TV Nova.
Nikt nie mógł wyjść na korytarz, wszyscy zamknęliśmy drzwi, by napastnik nie mógł się nigdzie ukryć - relacjonował kolejny ze świadków ataku.
W strzelaninie zginęło sześć osób - cztery na miejscu. Dwoje rannych zmarło w trakcie akcji ratunkowej, już podczas udzielanej im pomocy.
Ofiary to czterech mężczyzn i dwie kobiety. Trzy inne osoby są ranne, z czego jedna jest w poważnym stanie.
Policja poszukiwała "mężczyzny w czerwonej kurtce", który poruszał się srebrnoszarym Renault Laguna. Po około godzinie funkcjonariusze znaleźli samochód. W środku było ciało mężczyzny, który strzelił sobie w głowę. Policja ustaliła, że to poszukiwany napastnik.
Według portalu iRozhlas.cz, napastnik to pracownik budowlany, 42-letni Citrad V. - rozpoznał go dyrektor firmy, w której był zatrudniony mężczyzna. Mówił, że jest poważnie chory i nikt nie chce go leczyć. W zeszłym miesiącu nie przychodził do pracy, dwa tygodnie temu przyszedł i powiedział, że jest na zwolnieniu lekarskim - powiedział pracodawca. Nieznany jest jednak motyw ataku.
W związku ze sprawą do Ostrawy lecą najwyżsi przedstawiciele władz państwowych. Premier Andrej Babisz z powodu strzelaniny odwołał dwudniowy wyjazd do Estonii.
Prezydent Milosz Zeman złożył kondolencje rodzinom ofiar strzelaniny w ostrawskim szpitalu. Podziękował także funkcjonariuszom i lekarzom, którzy pomogli poszkodowanym na miejscu.
Początkowo czeska policja opublikowała zdjęcie innego mężczyzny, podając, że jest on sprawcą ataku. Szybko jednak funkcjonariusze usunęli fotografię i napisali, że to "ważny świadek".
Jak informują media, "ważny świadek" okazał się doktorantem geoinformatyki ostrawskiego uniwersytetu (znajdującego się niedaleko szpitala, gdzie doszło do strzelaniny). Policja ustaliła jednak, że nie był on powiązany z atakiem.
To już druga strzelanina w szpitalu w Czechach w tym roku. W marcu 74-letni pacjent kliniki w Pradze otworzył ogień, bo przeszkadzały mu osoby znajdujące się w tym samym pokoju. Dwie osoby zostały ranne. Mężczyzna został unieszkodliwiony przez pielęgniarki.
Do jednej z najbardziej krwawych strzelanin w Czechach doszło w 2015 roku w Uherskim Brodzie. 62-latek zabił w restauracji osiem osób, a po wszystkim popełnił samobójstwo.