Seleka napadła na misję w Ngaoundaye w Republice Środkowoafrykańskiej! Słychać strzały, także z broni ciężkiej. Płoną budynki mieszkalne - alarmuje ojciec Benedykt Pączka, polski kapucyn i misjonarz dziennikarzy współpracujących z portalem Stacja7.pl. „Strzelają już od 20 minut. Ja z siostrami w centrum. Trzech braci na misji. Zostali. Co z nimi nie wiemy" - napisał ojciec Benedykt.

REKLAMA

Jesteśmy w centrum edukacyjnym. Słychać strzały, także z broni ciężkiej. Słychać wybuchy. Nasi współbracia, Włoch i dwóch Środkowoafrykańczyków zostali w misji. Stamtąd dochodzi strzelanina - opisywał później w rozmowie telefonicznej zakonnik.

Ojciec Bendykt i polskie siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza schronili się w centrum edukacyjnym. Kapucyn próbował dodzwonić się do swoich współbraci, ale ich telefon milczał.

Ojciec Benedykt opisywał, że misjonarze od kilku tygodni muszą chować się i uciekać przed Seleką - muzułmańską bojówką. Misjonarze i misjonarki są pozbawieni pomocy, ale nie chcą zostawić swoich podopiecznych samych - m.in. sierot i niewidomych.

Uzbrojenie mieszkańców Ngaoundaye to noże, maczety, kusze własnej produkcji. Kapucyni i miasto są pozbawieni ochrony wojsk pokojowych. Według relacji o. Benedykta, dzisiaj po raz pierwszy dzwonili do nich Francuzi - dyplomata z konsulatu i wojskowy. Żołnierz pytał m.in. jak dojechać do misji. Dyplomata dał do zrozumienia, że Ngaoundaye i misja kapucyńska są za małe, by dostać wsparcie - tak wynika z relacji zakonnika.

Na razie misjonarze i misjonarki, a także ich podopieczni z misji i mieszkańcy małego miasteczka są wystawieni na pastwę muzułmańskich bojówek. Jeżeli Seleka wezwie posiłki, może się tu zjawić nawet kilkuset uzbrojonych bojówkarzy - mówił o. Benedykt. Kilkanaście minut później przychodzi kolejny dramatyczny SMS od naszego misjonarza. Bracia są żywi. Seleka strzela w domy ludzi. Domy płoną...

Z SMS-a wynika także, że trzej współbracia o. Benedykta nadal są w strefie walk. Dziennikarze próbowali ponownie zadzwonić do o. Benedykta i sióstr. Ale ich telefon tym razem milczał.

Przeczytaj list ojca Roberta Wieczorka, kapucyna na Stacja7.pl

Rebelianci z Seleki, będącej luźnym sojuszem przeważnie muzułmańskich milicji, doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem. Jednak w ub. miesiącu został zmuszony do ustąpienia po fali krytyki w kraju i społeczności międzynarodowej, która zarzucała mu, że nie zdołał zapobiec pladze aktów przemocy. Kraj coraz bardziej pogrążał się w chaosie. Podczas rządów Seleki dochodziło do licznych aktów przemocy wymierzonych przeciwko chrześcijanom, co doprowadziło do powstania chrześcijańskich milicji. Setki osób zostało zamordowanych a milion, czyli ok. 25 proc. ludności kraju, musiało uciekać przed oprawcami.

(mpw)