„Wygląda na to, że w ciągu 24 godzin Azerbejdżan zniszczył siły karabaskie albo przynajmniej odebrał im wolę do walki. Informacje z dzisiejszego poranka mówiły o podchodzeniu jednostek azerskich pod stolicę Karabachu” - tak sytuację w Górskim Karabachu komentował w Radiu RMF24 Krzysztof Strachota, kierownik Zespołu Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
We wtorek po południu Azerbejdżan ogłosił, że podjęto "lokalne działania antyterrorystyczne" na obszarze Górskiego Karabachu, separatystycznego regionu zamieszkanego przez Ormian, który czysto teoretycznie jest częścią tego kraju. Po dobie pojawiły się informacje o zawieszeniu broni i rozpoczęciu rozmów pokojowych.
Jakie wnioski można wysnuć z tej sytuacji? Na to pytanie tak odpowiadał gość Radia RMF24: To potwierdza, że Azerbejdżan jest teraz najsilniejszym państwem i że to on dyktuje warunki. Potwierdza, że znacząco rośnie rola Turcji, która bardzo ściśle współpracuje z Azerbejdżanem. Pokazuje, że wpływy rosyjskie znacząco zmalały albo przynajmniej zmienił się ich charakter.
Ekspert OSW wskazuje na trzy powody, które sprawiły, że do ponownego zaostrzenia tlącego się konfliktu w Górskim Karabachu doszło akurat teraz. Jako pierwszą podaje kwestię dynamiki sytuacji w Azerbejdżanie.
Azerbejdżan urósł w siłę, wygrał drugą wojnę karabaską, skutecznie założył blokadę na Karabach, zyskiwał instrumenty. Drugą rzeczą jest to, że Rosja jest zajęta na Ukrainie i nie może zaryzykować dużego konfliktu. Zakładam, że tego typu kalkulacja była podjęta. Trzecia rzecz to jest to, że w ostatnich tygodniach i miesiącach bardzo zaostrzyły się relacje między Armenią a Rosją, więc Azerbejdżan mógł liczyć na to, że Rosja nie zaangażuje się w obronie Ormian - wyjaśnia gość Radia RMF24.
Zdaniem Strachoty kluczowe w tym momencie jest pytanie o sytuację w Armenii. Czy Armenii uda się podpisać porozumienie z Azerbejdżanem, na co była gotowa, czy też dojdzie do destabilizacji Armenii i w związku z tym destabilizacji regionu? - zastanawiał się.
W ocenie eksperta sytuacja w tym kraju jest aktualnie bardzo niebezpieczna. Tam są protesty, tam może dojść do próby przewrotu prorosyjskiego. W takiej sytuacji Putin zamieniłby Karabach na Armenię - powiedział.
Gość Radia RMF24 wskazuje, że nie można wykluczyć prób wspierania niepokojów w Armenii ze strony rosyjskiej. Destabilizacja jest stosunkowo tania, a na korzyść Rosji grałyby problemy dla innych. Ryzyka, że pomimo Ukrainy Rosjanie mogliby się zdecydować na destabilizację Kaukazu, nie możemy wykluczyć - mówił.
Opracowanie: Dorota Hilger.