Trzy osoby zginęły, a kolejne cztery zostały ranne w strzelaninie w salonie piękności na przedmieściach Milwaukee, w stanie Wisconsin. Nie żyje także domniemany zabójca, który wkrótce po ataku popełnił samobójstwo. Powodem strzelaniny miały być kłopoty rodzinne.
REKLAMA
Ciało mężczyzny znaleziono na zapleczu salonu piękności dopiero po jakimś czasie. Pomieszczenia przeszukano, bo istniało podejrzenie, że zabójca zostawił tam ładunki wybuchowe. Policja poinformowała, że 45-letni Radcliffe Franklin Haughton z Brown Deer sam się zastrzelił. Zapewniła także, że w tej sprawie nie ma innych podejrzanych.
W niedzielę przed południem czasu lokalnego mężczyzna otworzył ogień w salonie położonym naprzeciwko centrum handlowego Brookfield Square Mall, gdzie pracowała jego żona. Para była w separacji. Napastnik zabił trzy osoby i kolejne cztery ranił. Wszystkie ofiary to kobiety. Nie wiadomo, czy wśród nich jest jego żona. Dwie ranne kobiety przeszły już operację, stan jednej jest krytyczny.
Według mediów, za zbrodnią kryje się konflikt rodzinny. Mój syn miał kłopoty rodzinne - przyznał Radcliffe Haughton senior, ojciec domniemanego zabójcy. Mężczyzna miał przyjechać do salonu, by zabrać żonę i córkę, która także tam pracowała. Już wcześniej, z powodu przemocy domowej, sąd zakaz mu zbliżać się do żony.
Zobaczyłem jak z budynku wybiegła młoda kobieta. Płakała, wołała o pomoc i krzyczała, że jej mama została zastrzelona - powiedział jeden ze świadków wydarzeń.
Niewiele ponad kilometr od tego miejsca znajduje się hotel Sheraton, w którym siedem osób zostało zabitych, a cztery odniosły rany w strzelaninie w 2005 roku.