Adriano Assis spóźnił się na samolot z Cascavel w stanie Parana do Sao Paulo. Tylko dzięki temu uniknął śmierci w piątkowej katastrofie lotniczej brazylijskich linii lotniczych Voepass. "To był cud" - powiedział mężczyzna.

REKLAMA

Adriano Assisa, który spóźnił się na samolot z Cascavel do Sao Paulo, uniknął śmierci w piątkowej katastrofie lotniczej.

Samolot linii Veoepass z 58 pasażerami i czworgiem członków załogi runął na ziemię w mieście Vinhedo, 80 kilometrów od Sao Paulo. Nikt nie przeżył katastrofy.

Aerial video of the crash site in Vinhedo, Brazil pic.twitter.com/OmhpCWyTpD

BNODeskAugust 9, 2024

Na pokładzie nie było Assisa, który stawił się do odprawy za późno. Pracownicy poinformowali go, że nie zostanie wpuszczony do samolotu.

Dziennik "Estadao" przytoczył rozmowę Assisa z córką, do której zadzwonił z lotniska, gdy dowiedział się o katastrofie. "Tata już jedzie do domu. Spóźniłem się na samolot (...) który się rozbił. Bóg jest bardzo dobry. Tatuś cię kocha" - mówił mężczyzna.

Jak przyznał mężczyzna to spóźnienie uratowało mu życie. "Wiem, że to był cud" - wyznaje Assis, cytowany przez portal Infobae.

Assis odniósł się też do pracownika lotniska, który nie pozwolił mu wsiąść do samolotu. "Sprzeczałem się z nim, ale był stanowczy i mnie nie wpuścił. Dziś chcę mu podziękować, bo jeśli zrobiłby dla mnie wyjątek, byłbym jedną z ofiar" - podkreślił ze łzami w oczach.

A Voepass ATR 72-600 (PS_VPB) has crashed near Vinhedo, SP, Brazil: pic.twitter.com/n7fWdTcqFe

AviationSafetyAugust 9, 2024

Adriano Assis odniósł się też do pracownika lotniska, który nie pozwolił mu wsiąść do samolotu. "Sprzeczałem się z nim, ale był stanowczy i mnie nie wpuścił. Dziś chcę mu podziękować, bo jeśli zrobiłby dla mnie wyjątek, byłbym jedną z ofiar" - podkreślił ze łzami w oczach.

Na samolot spóźnił się również 21-letni Jose Felipe Araujo Lima, który powiedział dziennikarzom, że jeszcze kilka innych osób wykłócało się przy okienku o możliwość wejścia do samolotu, ale pracownicy ich nie wpuścili.

Z kolei lekarka Juliana Chiumento przekazała "Estadao", że również miała lecieć tym samolotem, ale w ostatniej chwili przebukowała lot na następny dzień na prośbę swojego ojca. W katastrofie zginęło natomiast kilkoro jej kolegów ze szpitala onkologicznego w Cascavel.