Niemiecki tabloid "Bild" krytykuje kanclerz Angelę Merkel ze spotkanie z byłym prezydentem USA Barackiem Obamą. Jest ono interpretowane jako demonstracja niechęci wobec obecnego amerykańskiego przywódcy - Donalda Trumpa.
Można by to nazwać dużym błędem, ale błędy popełnia się niechcący. To, co zrobiła kanclerz, ma dużo większą wagę: jej intencją było obrażenie prezydenta Trumpa - ocenia piątkowe spotkanie w Urzędzie Kanclerskim najpoczytniejsza gazeta Niemiec. Dla odrobiny nieuzasadnionej nostalgii Merkel zdecydowała się na wyrządzenie kolejnych szkód w wyjątkowo ważnych niemiecko-amerykańskich relacjach - dodaje.
"Bild" przypomina, że Obama co najmniej równie bezwzględnie jak Trump pilnował amerykańskich interesów: domagał się od Niemiec zwiększenia wydatków na obronność, jego służby szpiegowały niemieckie firmy i podsłuchiwały samą kanclerz. Jego decyzja, żeby nie interweniować w Syrii była historycznym błędem, który doprowadził do kryzysu migracyjnego w Europie. To Obama przyglądał się bezczynnie jak Rosja odrywa Krym od Ukrainy.
Obama odwrócił się od Europy i bardzo jej zaszkodził. Fetowanie go jak maskotki, która przypomina o dobrych czasach - w których nie było nic dobrego poza pięknymi słowami - i obrażanie naszego najważniejszego sojusznika, jest nieodpowiedzialne - puentuje dziennik.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel spotkała się w piątek w Berlinie z byłym prezydentem USA Barackiem Obamą. Tematem rozmowy, na której nie byli obecni przedstawiciele mediów, miały być relacje transatlantyckie. Spotkanie trwało półtorej godziny.
Rzecznik rządu Steffen Seibert odpowiadając na pytanie, czy miał to być sygnał wysłany Donaldowi Trumpowi, odpowiedział: Zdecydowanie zaprzeczyłbym takiemu wrażeniu.