Polski premier chce, by we wnioskach końcowych ze szczytu znalazło się odwołanie do poprzednich wniosków z Rad Europejskich z lat 2016, 2018 i 2019, gdzie była mowa o „konsensusie” i „dobrowolności relokacji" migrantów. Czy inicjatywa Mateusza Morawieckiego ma szanse powodzenia?

REKLAMA

Premier Mateusz Morawiecki na szczycie UE przedstawił propozycję projektu konkluzji w sprawie migracji, w którym wzywa Radę Europejską, żeby zgodnie z poprzednimi wnioskami w kwestiach migracyjnych powrócić do konsensusu.

Zgodnie z polską propozycją, Rada Europejska miałaby potwierdzić, że relokacja migrantów będzie się odbywać na zasadzie dobrowolności. Każde z państw unijnych miałoby autonomicznie decydować o kształtowaniu swojej polityki migracyjnej, a także o tym, kogo przyjmuje na swoim terytorium.

Propozycja Morawieckiego zakłada też, że Rada Europejska podkreśli znaczenie działań zapobiegawczych w obszarze migracji, tak by zminimalizować negatywne skutki niekontrolowanego przepływu ludności na porządek publiczny w UE.

UE może przystać na tę propozycję, ale nie oznacza to zawetowania pakietu migracyjnego.

Wpisanie konkluzji z poprzednich szczytów może się powieść. Dlaczego Rada Europejska nie miałaby potwierdzić własnych, wcześniejszych zapisów? Tym bardziej, że dyskutowany obecnie pakiet migracyjny nie przewiduje obowiązkowej relokacji.

Inicjatywa daje wybór między przyjmowaniem migrantów, płaceniem za nieprzyjętego migranta lub zaoferowaniem pomocy operacyjnej. A w dodatku daje możliwość wnioskowania o całkowite wyłączenie z tych trzech opcji solidarności ze względu na presję migracyjną czy przyjętych uchodźców z Ukrainy.

Jedno jest pewne: zapisy, które proponuje Morawiecki, nie zablokują pakietu będącego obecnie przedmiotem negocjacji między prezydencją a Parlamentem Europejskim.