W Japonii spłonął pochodzący z XIV wieku zamek Shuri - siedziba władców niezależnego od Japonii Królestwa Ryukyu. Budowla, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, była chlubą prefektury Okinawy.
Płomienie zauważył pracownik ochrony i natychmiast wezwali straż pożarną. Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko, ponieważ budowla miała drewnianą konstrukcje. Został z niej właściwie tylko szkielet. To straszliwy szok - stwierdził jeden z naocznych świadków, którego słowa cytuje agencja Kyodo.
Wstępne ustalenia straży pożarnej wskazują, że doszło do przegrzania instalacji alarmowej, co doprowadziło do samozapłonu i zniszczenia 600-letniego budynku.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zamek Shuri (Shurijō) w Naha był przez stulecia siedzibą władców niezależnego od Japonii Królestwa Ryukyu. Jego początki sięgają XIV stulecia.
Był podzielony na pięć części. Główny korpus zwany Seiden spłonął niemal doszczętnie. Niewiele zostało też ze skrzydła północnego zwanego Hokuden.
W przeszłości zamek Shuri był wielokrotnie trawiony przez ogień, m.in. w 1945 roku podczas bitwy o Okinawę, gdy oddziały japońskie wydrążyły pod budowlą tunel ostrzeliwany następnie przez aliantów. Zawsze był jednak pieczołowicie odbudowywany ze zgliszcz. Stanowił dumę Okinawy oraz jedną z ważniejszych atrakcji turystycznych Japonii.