"Ciężko żyje się daleko od rodziny, gdy nie można wrócić do domu albo uczestniczyć w życiu społecznym" – stwierdził Edward Snowden w wywiadzie dla brazylijskiej telewizji Globo News. Zapewnił, że jest zadowolony z dotychczasowego pobytu w Rosji, gdzie może mieszkać przez dwa miesiące. „Jeżeli Brazylia zaoferowałaby mi azyl, byłbym bardziej niż szczęśliwy, mogąc go przyjąć” – stwierdził.
W rozmowie z brazylijską stacją telewizyjną były analityk NSA podkreślił, że nie żałuje swoich dotychczasowych wyborów i uznaje, że ujawnienie tajnych informacji amerykańskiego wywiadu było jego obywatelskim obowiązkiem. Zostawiłem prasie zrobienie tego, co robi najlepiej: pomaganie obywatelom w podejmowaniu decyzji, w jakim społeczeństwie chcą żyć - tłumaczył.
Snowden zdecydowanie nie zgodził się z zarzutami, które pod jego adresem wystosował w zeszłym tygodniu sekretarz stanu USA John Kerry, nazywając go zdrajcą i tchórzem. Nie można nazywać zdrajcą kogoś, kto nie przeszedł na stronę wroga. Pozostałem wierny - wyjaśniał. Kontynuowałem pracę dla amerykańskiego rządu. Nie chcę niszczyć rządu, chcę go naprawiać, czynić go lepszym - bronił się.
Edward Snowden w ubiegłym roku uciekł ze Stanów Zjednoczonych przez Hongkong do Rosji, gdzie - po okresie koczowania na moskiewskim lotnisku - uzyskał czasowy azyl. Przedtem ujawnił tajne informacje o tym, że NSA zbiera na masową skalę dane telefoniczne i internetowe zarówno obywateli USA, jak i obcokrajowców, w tym liderów państw sojuszniczych. Na liście podsłuchiwanych miała być m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel. Ujawnienie tych rewelacji doprowadziło do kryzysu w stosunkach niemiecko-amerykańskich.
(mn)