Rozszerza się śledztwo prowadzone przez Watykan w sprawie abp. Józefa Wesołowskiego - podaje włoski dziennik "Corriere della Sera" powołując się na nieoficjalne informacje. Według gazety chodzi o inne kraje, w których pracował ten były watykański dyplomata.
"Corriere della Sera" przypomina, że 66-letni były nuncjusz na Dominikanie, przebywający od wtorku w areszcie domowym w Watykanie, był wcześniej ambasadorem w Boliwii, Kazachstanie, Tadżykistanie, Kirgistanie i Uzbekistanie. Pracował także w nuncjaturach w krajach południowej Afryki oraz na Kostaryce, w Japonii, Szwajcarii, Indiach i Danii.
Przypominając o postępowaniach prowadzonych na Dominikanie i w Polsce, włoski dziennik zauważa jednocześnie, że za Spiżową Brama nie wyklucza się ekstradycji byłego nuncjusza, który przed trybunałem watykańskim ma stanąć na przełomie roku.
Proces - jak wyjaśniono - nie wyklucza tego, że może on być potem sądzony przez sądy w innych krajach - podaje "Corriere della Sera". Na jego łamach czytamy, że wiele informacji na temat przestępczych czynów, popełnionych przez nuncjusza w Santo Domingo, zawiera list jego wspólnika, który potem żałował swych czynów.
Młody diakon z Dominikany Francisco Javier Occi Reyes został aresztowany przez tamtejszą policję w czerwcu 2013 roku pod zarzutem uwodzenia nieletnich. Wspólnik, który uczestniczył w czynach pedofilii i werbował ofiary spośród chłopców z ubogiej dzielnicy, wysłał z aresztu poufny list do abp. Wesołowskiego, by został mu własnoręcznie doręczony. Dołączono go jednak do akt sprawy.
Diakon, który czuł się zapomniany przez nuncjusza, bo nie otrzymał od niego żadnej pomocy, napisał w liście, że żałuje swych czynów i wypomniał mu, że obaj, "za parę groszy", wykorzystywali dzieci i nastolatków. Podkreślił, że jeden ze zwerbowanych chłopców był epileptykiem, który świadczył usługi seksualne w zamian za lekarstwa. W liście mowa jest o "diabolicznej chorobie" arcybiskupa, z powodu której nieustannie wykorzystuje seksualnie dzieci.
Do końca bronili abp. Wesołowskiego, odwołanego w sierpniu 2013 roku przez papieża Franciszka, przywódcy lokalnego Kościoła na Dominikanie - podał włoski dziennik, powołując się na dziennikarkę z Dominikany, która ujawniła cały skandal w nuncjaturze.
Niemiecki kardynał Walter Kasper powiedział w wywiadzie dla "Corriere della Sera": Był czas, kiedy księża byli chronieni. Teraz patrzy się na te sprawy ze strony ofiar, trzeba to robić. Zdaniem purpurata właśnie na tym polega radykalna zmiana w Kościele i w jego postawie wobec pedofilii. Kiedyś - dodał kardynał - tuszując skandal mówiono, że chroni się wizerunek Kościoła. Ale Kościół chroni się wyłącznie, wybierając punkt widzenia ofiar - podkreślił.
Linia papieża jest jasna, nie można się zatrzymać, tym bardziej, gdy chodzi o biskupa - dodał kardynał Kasper. Zapytany o to, czy Wesołowski, ukarany już wyrzuceniem ze stanu kapłańskiego przez Kongregację Nauki Wiary, jest nadal biskupem, odparł: Tak, ponieważ sakrament święceń ma charakter nieodwracalny. Ale nie może on już pełnić swej władzy biskupiej.
Zabroniono mu być biskupem publicznie, korzystać z godności biskupa. Poza tym biskup winny tak ciężkiego przestępstwa stracił swą wiarygodność wobec wiernych - podkreślił niemiecki kardynał.
(jp)