​Kobieta, która jako najmłodsza w historii Ameryki została skazana na karę śmierci, właśnie wyszła na wolność. W więzieniu w stanie Indiana przebywała 27 lat. O uwolnienie skazanej ubiegł się... wnuczek jej ofiary.

REKLAMA

Paula Cooper została skazana w 1986 roku za zabójstwo. Rok wcześniej, razem ze znajomymi brutalnie zamordowała swoją nauczycielkę chcąc ukraść jej pieniądze. Cooper miała zadać jej 33 ciosów nożem w klatkę piersiową i brzuch. Okazało się, że udało jej się ukraść... 10 dolarów.

W 1986 roku sąd wymierzył Cooper karę śmierci. Kobieta miała wtedy 16 lat. Petycję w sprawie cofnięcia tego wyroku podpisało ponad 2 mln Amerykanów. Z takim postulatem zwrócił się również do gubernatora stanu Indiana papież Jan Paweł II.

Wtedy w sprawę zaangażował się wnuk zamordowanej kobiety, Bill Pelke. Trzy miesiące po wydanym wyroku ogłosił, że wybacza dziewczynie.

Sąd Najwyższy zmienił niedługo potem karę Cooper na 60 lat więzienia.

Pelke zaprzyjaźnił się z kobietą w czasie jej pobytu w więzieniu. Regularnie wymieniali ze sobą maile. Powiedziałem, żeby do mnie zadzwoniła, jak wyjdzie, pójdziemy na zakupy. Chcę kupić jej komputer - zadeklarował mężczyzna.