​"Niemcy mają przecież dziurawą pamięć. Wiedzą o Holokauście, pamiętają blokadę Leningradu i Stalingradu, ale zapomnieli, co zrobili z polską ludnością cywilną" - powiedział Radosław Sikorski w wywiadzie z niemieckim "Spieglem". Szef MSZ zapewnił, że kwestia odszkodowań dla Polski za straty wojenne to dla obecnych władz "bardzo ważny temat".

REKLAMA

"Nie chcemy żadnych sztucznych wrogości z naszymi sąsiadami"

Minister spraw zagranicznych udzielił wywiadu niemieckiemu tygodnikowi "Der Spiegel". Szef resortu dyplomacji mówił m.in. o współpracy między Warszawą a Berlinem.

Odbudowa zaufania wymaga czasu. Kiedy rozmawiałem z moimi niemieckimi partnerami, odnosiłem głównie wrażenie, że czują ulgę. Ulgę, że Polska po długiej podróży wraca do Europy, że znów możemy rozmawiać o wspólnych projektach. Widzę po stronie niemieckiej dużą gotowość do współpracy - stwierdził, pytany o stosunki polsko-niemieckie, które ucierpiały w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Szef MSZ zapewnił, że "nie będzie więcej docinków pod adresem Niemców ze strony rządu", skończy się też "demonizowanie demokratycznych Niemiec". Nie chcemy żadnych sztucznych wrogości z naszymi sąsiadami - zapewnił, dodając, że "PiS potrzebował ich do swojej propagandy".

Powrót Niemiec do "business as usual" z Rosją nam nie grozi?

Dziś muszę powiedzieć niemieckiemu rządowi: podoba nam się ten punkt zwrotny - powiedział minister w kontekście zwrotu w niemieckiej polityce bezpieczeństwa, zapowiedzianego w lutym 2022 roku przez kanclerza Olafa Scholza. Oczywiście pytanie brzmi, jak szybko Niemcy faktycznie wydadzą te 100 miliardów euro i jak szybko Bundeswehra może zostać naprawdę zmodernizowana - podkreślił Radosław Sikorski. W zasadzie jednak Polacy i Niemcy idą teraz w tym samym kierunku - wzmacniania naszych zdolności obronnych w obliczu zagrożeń - dodał.

Szef resortu dyplomacji pytany, czy boi się, że Niemcy mogą ponownie ulec pokusie szukania pojednania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, stwierdził: Doskonale zdajemy sobie sprawę, że klimat w Niemczech znacząco zmienił się w ciągu ostatnich dwóch lat. Takich "rozumiejących Putina" jest coraz mniej właśnie dlatego, że Putin pokazał, na co go stać.

Co z niemieckimi reparacjami?

W wywiadzie poruszono również kwestię odszkodowania dla Polski za straty wojenne. Co z 1,3 bln euro zadośćuczynienia? To dla nas ważny temat - zapewnił Radosław Sikorski. Polska dwukrotnie była ofiarą II wojny światowej: ze strony niemieckiej i wtedy, gdy wojska radzieckie narzuciły nam komunizm - przypomniał.

Polska poniosła gigantyczne straty materialne i na dziesięciolecia pogrążyła się w biedzie - podkreślił szef MSZ, zwracając uwagę, że choć Niemcy uznają kwestię reparacji za zamkniętą, to "uznają swoją moralną odpowiedzialność".

Na pytanie, co może z tego wyniknąć, minister odpowiedział, że "przede wszystkim 'widoczny znak', centrum dokumentacji, centrum dialogu, które uznaje cierpienia Polaków i jest jednocześnie miejscem pamięci". Niemcy mają przecież dziurawą pamięć. Wiedzą o Holokauście, pamiętają blokadę Leningradu i Stalingradu, ale zapomnieli, co zrobili z polską ludnością cywilną - powiedział w rozmowie z "Der Spieglem". Przypomniał pierwsze bombardowanie lotnicze II wojny światowej - na Wieluń, który został zniszczony przez Luftwaffe.

Czy to oznacza, że Polska nie domaga się już 1,3 biliona euro? Jeśli Berlin chce przelać te pieniądze - w porządku! Zgodzimy się nawet na redukcję, jeśli pieniądze wpłyną do końca roku - powiedział Sikorski. Ale poważnie - pieniądze to trudna sprawa w czasach wojny i kryzysu. Prosimy niemiecki rząd o przygotowanie pakietu, który przekona naszą opinię publiczną i pokaże im: Aha, Niemcy są gotowi zająć się tą sprawą - podkreślił.

Szef resortu spraw zagranicznych stwierdził, że może być też widoczny drugi znak, "np. odbudowa przez Niemców jednego ze zniszczonych budynków w Warszawie, być może Pałacu Saskiego. Niemcy mogliby też sfinansować opiekę medyczną dla ocalałych albo zainwestować w zdolności obronne naszych krajów, abyśmy mogli wspólnie bronić się przed Putinem - zauważył.

"Władimir Putin rozumie tylko język siły"

Radosława Sikorskiego zapytano także, czy widzi niebezpieczeństwo - nie tylko w Niemczech, ale i innych krajach - że czujność wobec zagrożenia ze strony Władimira Putina osłabnie, a co za tym idzie - zmaleje poparcie dla walki Ukraińców.

Rozumiem, że poczucie zagrożenia maleje im dalej od teatru działań wojennych. Putin został oskarżony o zbrodnie wojenne przed sądami międzynarodowymi. Jednym z najważniejszych zadań dla nas, polityków, jest kształtowanie opinii publicznej w tym zakresie - i ciągłe wskazywanie, z kim mamy do czynienia - podkreślił szef MSZ.

Od lat opowiadam się za rozbudową Europy w zakresie sił obronnych. Uwaga USA przesunie się na rywalizację z Chinami, niezależnie od tego, kto rządzi Ameryką. (...) Dlatego pod względem militarnym musimy stanąć na własnych nogach. 80 procent obywateli Europy również popiera tę sprawę - powiedział.

Zapytany, czy Kijów może jeszcze wygrać, minister stwierdził, że patrzy na to w szczególny sposób. Byłem reporterem wojennym w Afganistanie w latach 80. Obserwowałem, jak Związek Radziecki poniósł tam klęskę. Afgańczycy byli znacznie słabsi militarnie i nikt na Zachodzie nie spodziewał się, że wygrają z armią imperium. Sam patrzyłem przez lornetkę, jak wycofują się z Kabulu. Dziś Ukraińcy mają zupełnie inne możliwości militarne, stoi za nimi pół świata i mają znacznie lepsze uzbrojenie niż afgańscy mudżahedini - zauważył.

Sikorski pytany o ewentualny atak Rosji na Polskę lub kraje bałtyckie stwierdził, że "Putin chce przejść do historii jako nowy Piotr Wielki". Jeśli wygra, zrówna Ukrainę z ziemią, wcieli jej mieszkańców do swojej armii i wykorzysta ją jako bazę do nowych wojen. A wtedy odstraszenie go lub pokonanie kosztowałoby nas znacznie więcej niż pomoc Ukrainie teraz - zaznaczył.

Władimir Putin rozumie tylko język siły - podkreślił minister spraw zagranicznych. Myśląc w ten sposób, podąża drogą Związku Radzieckiego. Poniósł on porażkę, ponieważ rozpoczął wyścig zbrojeń z Zachodem, aż do implozji. Putin rywalizuje teraz z połową wolnego świata, nie może wygrać - dodał.