Trzy wypadki z udziałem Polaków, w tym dwa śmiertelne - to tragiczny bilans zdarzeń w słowackich Tatrach, do których doszło w minionych kilkudziesięciu godzinach. Zginęło dwóch mężczyzn w wieku 61 i 66 lat.
W piątek i w sobotę w słowackich Tatrach doszło do trzech wypadków z udziałem Polaków.
W sobotę słowackie pogotowie górskie (HZS) poinformowało, że w Tatrach Wysokich zginął 66-letni wspinacz z Polski. Mężczyzna spadł z Czarnego Szczytu - wierzchołek o wysokości 2429 metrów położony jest w głównej grani Tatr. Na Czarny Szczyt nie prowadzą żadne szlaki turystyczne.
Do podobnej tragedii doszło w piątek, gdy 61-letni turysta z Polski, idąc we mgle, stracił orientację i spadł z grani podczas schodzenia z Małego Kieżmarskiego Szczytu w kierunku Rakuskiej Czuby. Słowaccy ratownicy górscy poinformowali o znalezieniu jego ciała.
Reporter RMF FM Maciej Pałahicki dowiedział się w sobotę, że - również w słowackich Tatrach - 47-letni taternik z Polski, podczas schodzenia z Pośredniej Grani, poślizgnął się i spadł z wysokości wielu metrów. Doznał on urazu ręki i obu nóg.
47-latek został śmigłowcem przetransportowany do szpitala w Popradzie.
Pełne ręce roboty mają również polscy ratownicy działający w Tatrach. W piątek informowaliśmy o tym, że toprowcy przetransportowali do szpitala taterniczkę, która spadła z dużej wysokości podczas wspinaczki na Kopie Spadowej.
W piątek wieczorem ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zostali także wezwani do wspinaczy, którzy utknęli na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim. Mgła nie pozwoliła im im na dalszą wspinaczkę.
Z kolei na Buczynowej Turni turystka opadła z sił i nie była w stanie zejść z Orlej Perci. Na pomoc znów wyruszył TOPR-owski śmigłowiec.