​Francuski dziennik "Le Monde" podał, że muzea w Paryżu i regionie odnotowały podczas igrzysk olimpijskich niższą frekwencję. Mniej gości jest nawet w salach Luwru, jak również w tych placówkach, które znajdują się tuż obok miejsc rozgrywek.

REKLAMA

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że zrobię selfie z Mona Lisą - powiedział dziennikowi szwedzki turysta o imieniu Sven po wizycie w Luwrze.

Oficjalnie dyrekcja Luwru mówi o "niewielkim spadku", ale niektórzy pracownicy przyznają, że w pewne dni odwiedzających jest 20-30 proc. mniej niż zwykle w letnie dni. Wskaźnikiem jest to, że pozwolono ostatnio na wejście bez uprzedniej rezerwacji.

W Muzeum d'Orsay, gdzie można podziwiać m.in. impresjonistów, frekwencja spadła o 29 proc., a w Disneylandzie odwiedzający cieszą się, że mogą zobaczyć maksimum atrakcji w ciągu jednego dnia. Ten obiekt, jak i niektóre muzea, nie podaje obecnie cyfr, ale - według "Le Monde" - "nikt nie przyznaje, by był zadowolony".

Organizacja Muzea Paryskie, skupiająca 14 placówek podlegających miastu, szacuje, że liczba odwiedzających spadła w nich o 24 proc. w porównaniu z lipcem 2023 roku. Jednak muzea spodziewały się mniejszej frekwencji. Władze placówek miały w pamięci przykład igrzysk olimpijskich w Londynie, gdy British Museum straciło 1/4 odwiedzających.

Fani sportu zastąpili turystów bardziej pasjonujących się kulturą, ci ostatni odłożyli podróż na później - ocenia "Le Monde.

Ale też, jak relacjonuje, w galerii malarstwa w Oranżerii (Muzeum De l'Orangerie) można na korytarzach spotkać zwiedzających ubranych w barwy reprezentacji narodowych czy z symboliką igrzysk.

A paryskie katakumby wręcz odnotowały podwyższoną frekwencję. Niemniej, podczas igrzysk muzea nie należą do priorytetów, bo trzeba wybrać to, na co w Paryżu starczy czasu i pieniędzy.

W większości obiektów turystycznych przyznaje się, że do zmniejszonej frekwencji można było się wcześniej przygotować. Ci, którzy obawiali się zmniejszonych wpływów podjęli pewne działania - na przykład Muzeum Człowieka wypożyczyło tarasy budynku francuskiej telewizji publicznej.

Branża turystyczna zaś liczy teraz na efekt "post-olimpijski", czyli na skutek, jaki odniosą widoki emitowane z Paryża podczas igrzysk na cały świat.