Burza wokół surrealistycznych wydatków publicznych we Francji. Rekord - godny epoki króla Ludwika XVI - pobił prezydent Nicolas Sarkozy, dla którego na zaledwie kilka godzin wybudowano luksusowy służbowy apartament… Sprawę ujawnił znany nad Sekwaną tropiciel "dworskich obyczajów" polityków, Rene Dosiere, autor głośnej książki "Pieniądze państwa".
Apartament z wszelkimi wygodami - między innymi z klimatyzacją i kabiną prysznicową z hydromasażem i muzyką - miał służyć Sarkozy'emu jedynie przez kilka godzin. Niestety, jak się okazało, szef francuskiego państwa nigdy nawet do niego nie wszedł!
Tę iście królewską komnatę zbudowano mu w głównym hallu zabytkowego pałacu ekspozycyjno-kongresowego Grand Palais, gdzie odbywał się szczyt Unii Europejskiej i krajów arabskich. Według Dosiere'a, bankiet dla przywódców kosztował w sumie aż 17 milionów euro! W tej kwocie znalazły się choćby wydatki na stworzenie - specjalnie z tej okazji - specjalnego ogrodu. Autor książki twierdzi, że koszty pokryte zostały przez francuski MSZ, choć nie obyło się bez problemów. Przedstawiciele ministerstwa byli bowiem na początku tak przerażeni wysokością rachunków, że przez dwa miesiące odmawiali ich zapłacenia. Obawiali się, że może to położyć kres ich karierze, jeżeli afera zostanie ujawniona. W końcu prezydent zmusił ich do pokrycia wydatków.Wielu francuskich komentatorów przepowiada, że informacje ujawnione w książce "Pieniądze państwa" będą gwoździem do politycznej trumny Sarkozy'ego. Tym bardziej, że szef państwa, który rozpoczął właśnie oficjalnie kampanię przed wiosennymi wyborami prezydenckimi, powtarza, iż chce być "bliżej ludzi". Co więcej, faworytem tegorocznego wyścigu do Pałacu Elizejskiego pozostaje kandydat Partii Socjalistycznej Francois Hollande, który jeszcze niedawno poruszał się po Paryżu skuterem i który podkreśla, że - w przeciwieństwie do Sarkozy'ego - chce być prezydentem skromnym i "normalnym".
Według najnowszych sondaży, w pierwszej turze wyborów prezydenckich na Hollande'a ma zamiar głosować 28-30 procent Francuzów, czyli o około 4-6 procent więcej niż na obecnego szefa państwa. W drugiej turze natomiast Hollande może zebrać aż 16-20 procent więcej głosów niż Sarkozy.