50 pasażerów lotu z Sydney do Auckland odniosło obrażenia, kiedy maszyna linii Latam niespodziewanie straciła 100 metrów wysokości. Przyczyną była usterka techniczna - poinformował przewoźnik.

REKLAMA

Samolot niespodziewanie stracił wysokość po dwóch godzinach od startu z lotniska w Sydney. Kiedy gwałtownie runął, nieprzypięci pasami pasażerowie zostali wyrzuceni w powietrze.

Jedna z osób znajdujących się na pokładzie ucinała sobie drzemkę, kiedy obudziło ją szarpnięcie. Otworzyła oczy i zobaczyła sąsiada, który właśnie uderzał plecami w sufit.

Potem zleciał, trafiając głową w fotel. Wszyscy w samolocie krzyczeli. W przejściach leżeli ludzie. Sufit jest cały poobijany - powiedział świadek nowozelandzkiemu portalowi The Post.

Rannych zostało 50 pasażerów feralnego lotu; 13 z nich zostało przewiezionych do szpitala; jedna osoba jest w ciężkim stanie.

Pilot twierdzi, że "zgasły wszystkie wskaźniki", i stracił możliwość wykonywania jakichkolwiek manewrów - powiedział portalowi Brian Jokat, pasażer pechowego lotu.

Samolot powinien po śródlądowaniu w Auckland udać się do Santiago de Chile, jednak nie pozwoliły na to uszkodzenia.