Sąd pracy zabronił strajku kontrolerom ruchu lotniczego we Frankfurcie nad Menem. Nie oznacza to jednak, że lotnisko działa normalnie. W związku z protestem odwołano 25 planowanych lotów. Gdyby nie decyzja sądu problemy byłyby jednak dużo większe.
Kolejna tura strajku kontrolerów naziemnego ruchu samolotów rozpoczęła się we Frankfurcie w niedzielę o godzinie 21. i ma potrwać do 5 rano w czwartek. Wczoraj z powodu protestu odwołano około 200 lotów. Pierwotnie kontrolerzy lotów planowali przerwanie pracy między godziną 5 a 11.
Związek Zawodowy Zabezpieczenia Lotów (GdF) domaga się podwyżek płac i krótszego czasu pracy dla około 190 osób zatrudnionych przy kierowaniu naziemnym ruchem samolotów. Operator portu, spółka Fraport twierdzi, że dałoby to w efekcie zwiększenie wynagrodzeń o 50 do 70 proc., czego nie da się zrealizować.
Dzięki doraźnym przesunięciom personelu Fraport zdołał zapewnić utrzymanie około 80 proc. obsługiwanych przez Frankfurt lotów. W normalnych warunkach startuje tam i ląduje około 1300 samolotów dziennie.
Port lotniczy we Frankfurcie nad Menem jest trzecim co do wielkości w Europie pod względem liczby odprawianych pasażerów.