Sąd Rejonowy w Moskwie oddalił w poniedziałek pozew, z jakim trzej liderzy opozycji demokratycznej wystąpili przeciwko premierowi Rosji Władimirowi Putinowi, który publicznie oskarżył ich o korupcję. Adwokaci szefa rządu nie zgodzili się na ugodę z Borysem Niemcowem, Władimirem Miłowem i Władimirem Ryżkowem, gdyż ci polubowne zakończenie sporu uzależnili od osobistego stawienia się Putina w sądzie. Proces toczył się od 3 lutego.
Niemcow to były wicepremier, Miłow - były wiceminister energetyki, a Ryżkow - były pierwszy wiceprzewodniczący Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu. Razem z byłym premierem i liderem partii Rosyjski Sojusz Ludowo-Demokratyczny (RNDS) Michaiłem Kasjanowem utworzyli oni w grudniu wspólną formację polityczną.
Pozew opozycjonistów był konsekwencją grudniowego, dorocznego teledialogu Putina z obywatelami, podczas którego jeden z jego uczestników zapytał szefa rządu, czego chcą tacy politycy jak Niemcow, Miłow i Ryżkow.
Chcą władzy i pieniędzy. Władzę już mieli. W latach 90. poszaleli sobie, ukradli razem z Borysem Bieriezowskim i z Michaiłem Chodorkowskim, wiele miliardów. Potem zostali odcięci od żłobu. Teraz chcą wrócić i napełnić kieszenie - oświadczył premier.
Niemcow, Miłow i Ryżkow uznali wypowiedź Putina za "kłamliwą" i "oszczerczą". Zażądali, by szef rządu przeprosił ich przed kamerami państwowej telewizji Rossija, która transmitowała show Putina. Zażądali też po 1 mln rubli (34,2 tys. dolarów) jako zadośćuczynienie za doznane szkody moralne.
Na poprzednim posiedzeniu sądu reprezentująca premiera Jelena Zabrałowa przekonywała, że Putin miał prawo do takiej oceny. Odwołała się przy tym do europejskiej konwencji praw człowieka. Podkreśliła, że swoboda wyrażania poglądów jest jednym z fundamentów demokratycznego społeczeństwa i jednym z głównych warunków jego rozwoju. Z kolei przedstawiciele telewizji Rossija wyrazili wątpliwość, czy wciąż posiadają nagranie z wystąpieniem szefa rządu.
Zdaniem Ryżkowa, celem takich wypowiedzi, jak ta Putina jest przerzucenie odpowiedzialności za pogarszającą się sytuację w kraju na mitycznych wrogów wewnętrznych i zewnętrznych, a także zastraszenie opozycji.
Z kolei Niemcow zauważył, że premierowi wszystko się "poplątało". To on przyjaźnił się z Bieriezowskim w latach 90. To on chodził do niego na urodziny. Bieriezowski zgłosił Borysowi Jelcynowi jego kandydaturę na prezydenta, poparł go w wyborach prezydenckich - oświadczył lider Solidarności.
Miłow nazwał Bieriezowskiego, byłego magnata finansowego, naftowego i prasowego, "ojcem chrzestnym" Putina. Ze wszystkich, w kogo można było uderzyć, wybrał trzy osoby, których w żaden sposób nie da się podejrzewać o korupcję i związki z Bieriezowskim. Żaden z nas, będąc na służbie państwowej, nigdy nie wziął nawet kopiejki - oznajmił.