Moja śmierć wywoła wielki chaos w Gruzji - powiedział były prezydent tego kraju Micheil Saakaszwili, który od 2021 roku przebywa w szpitalu. Polityk przekonuje, że rząd w Tbilisi powoli go zabija i obecnie stan jego zdrowia jest tak zły, że "wielu zastanawia się, jakim cudem jeszcze żyje".
W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Bild" Micheil Saakaszwili przekonywał, że jego obecna sytuacja to wynik nacisków Rosji na władze Gruzji.
Putin powiedział, że powiesi mnie za jaja, on i Dmitrij Miedwiediew kilkakrotnie mówili o postawieniu przed sądem. Bidzinie Iwaniszwilemu, który startował przeciwko mnie, dali dwa miliardy dolarów na kampanię wyborczą - mówił Saakaszwili, powtarzając oskarżenia sprzed ponad 10 lat, gdy Iwaniszwili - najbogatszy człowiek Gruzji i założyciel obecnie rządzącego Gruzińskiego Marzenia - wyprzedawał swoje rosyjskie aktywa przed zaangażowaniem się w politykę. Saakaszwili stwierdził, że Gruzja jest obecnie "własnością rosyjskiego oligarchy" i jest rządzona przez "średniowiecznego pana feudalnego".
Saakaszwili przekonuje, że jego sytuacja to wiadomość od Rosji dla prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Poprzez moje uwięzienie Putin wysyła Zełenskiemu sygnał: co go pewnego dnia czeka, jeśli nie będzie mu posłuszny - mówił Saakaszwili.
Były prezydent uważa, że jego "zabójstwo" będzie oznaczało "koniec gruzińskiej demokracji i suwerenności". Czasami myślę, że obecny rząd chce rozpocząć wojnę domową. Myślą, że w ten sposób mogą utrzymać swoją władzę - mówił.
Perspektywa europejska (Gruzji) nie umrze, ale moja śmierć spowoduje wielki chaos w Gruzji - przekonywał.
Przebywający w zamknięciu od końca 2021 roku Saakaszwili opowiadał, jak pogorszył się jego stan zdrowia w tym czasie. Kiedy wyjeżdżałem z Kijowa, ważyłem 120 kilogramów, dziś ważę 65 kilogramów. Czuję straszny ból w całym ciele. Jestem całkowicie przykuty do łóżka, często tracę przytomność. Wielu zastanawia się, jakim cudem jeszcze żyję, bo mój mózg jest uszkodzony według skanu. Większość moich objawów pochodzi z zatrucia metalami ciężkimi. Żadne laboratorium w Gruzji nie może tego leczyć. Polski rząd zorganizował dla mnie klinikę, ale mogłem też trafić na leczenie do Charité w Berlinie, dokładnie tam, gdzie leczono Nawalnego - mówił.
Saakaszwili przekonywał, że obecny sprzeciw wobec wysłania go na leczenie za granicę wynika z tego, że Moskwa i Tbilisi nie chcą, by wracał na Ukrainę - przez lata był tam wysoko postawionym urzędnikiem - i pomagał Zełenskiemu.
Micheil Saakaszwili był prezydentem Gruzji do 2013 roku. W 2014 roku został oskarżony między innymi o przekroczenie uprawnień, czy zlecenie pobicia parlamentarzysty Walerego Gelaszwilego. Polityk nie stawił się na przesłuchania i wyjechał z kraju. Wystawiono za nim list gończy. W kolejnych latach Saakaszwili robił karierę na Ukrainie, gdzie był m.in. gubernatorem Odessy. Postanowił wrócić do Gruzji pod koniec 2021 roku i wtedy też został zatrzymany.
Po aresztowaniu trafił do aresztu śledczego, gdzie kilkakrotnie prowadził głodówkę. Jego stan zaczął się pogarszać, dlatego został przewieziony do szpitala. W grudniu stwierdzono u niego liczne problemy zdrowotne, w tym o charakterze neurologicznym. Lekarze ostrzegali, że może zapaść w śpiączkę.
Przedstawiciel Unii Europejskiej w Tbilisi złożył do gruzińskich władz oficjalny protest w sprawie byłego prezydenta tego kraju Micheila Saakaszwilego. Znalazło się w nim wezwanie do przerwania kary Saakaszwilego na czas leczenia w Polsce.
Sąd w Tbilisi nie wypuścił jednak Saakaszwilego. Władze i służby w Gruzji przekonują, że były prezydent symuluje, z kolei dyrekcja kliniki apeluje do jego bliskich, by przekonywali polityka do przestrzegania zaleceń lekarzy.