Kreml uważa "napędzanie emocji" wokół rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad-2017 za działanie "absolutnie prowokacyjne" - oświadczył rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina Dmitrij Pieskow. Zapewnił, że ćwiczenia odbywają się w zgodzie z prawem międzynarodowym.
Uważamy, że fala napędzania emocji wokół tych ćwiczeń jest absolutnie prowokacyjna. Prowadzenie tego rodzaju ćwiczeń jest zwykłą praktyką i prawem każdego kraju - oświadczył Pieskow.
Zaznaczył, że "wszystko odbywa się w ścisłej zgodzie z prawem międzynarodowym i odpowiednimi zasadami".
Zdaniem rzecznika Władimira Putina, nie powinno się wysuwać pod adresem strony rosyjskiej zarzutów o niewystarczającym stopniu przejrzystości manewrów. Ministerstwo obrony Rosji zawsze zachowuje w trakcie ćwiczeń maksymalnie możliwy stopień przejrzystości - stwierdził Pieskow.
Dodał, że nie jest wykluczone, że Władimir Putin będzie bezpośrednio obserwować jeden z etapów ćwiczeń. Wcześniej rosyjskie media zapowiadały, że prezydenci Rosji i Białorusi odwiedzą jeden z rosyjskich poligonów, na którym przebiegać będą manewry.
Strategiczne rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad-2017 rozpoczęły się w czwartek. Odbywają się na sześciu poligonach na Białorusi i trzech w Rosji. W sumie - jak zapowiedziano - udział w nich weźmie 12 700 żołnierzy z obu krajów. Wykorzystanych zostanie 70 samolotów, 250 czołgów, 10 okrętów bojowych i różnego rodzaju systemy artyleryjskie.
Manewry wojskowe Białorusi i Rosji wywołują duże zaniepokojenie wśród sąsiadów Białorusi - zwłaszcza na Ukrainie, która w 2014 roku padła ofiarą rosyjskiej agresji. Swoje obawy w związku z ćwiczeniami wyrażały także m.in. Litwa i Polska.
NATO zapowiedziało, że będzie się "uważnie przyglądać" manewrom.
(e)