"W ocenie wielu eurodeputowanych rząd PiS idzie coraz bardziej na zwarcie z Unią Europejską" - mówi RMF FM López Aguilar, szef komisji Parlamentu Europejskiego ds. wolności obywatelskich (LIBE), na dzień przed oficjalną prezentacją jego - bardzo krytycznego - sprawozdania nt. praworządności i demokracji w Polsce. "Ostatnio w komisji LIBE wysłuchaliśmy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, a raptem tydzień temu wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety. Nie zauważyliśmy żadnej woli, żadnego sygnału, by dostosować się do europejskiego prawa, by wypełnić postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE" - zaznacza hiszpański eurodeputowany w rozmowie z korespondentką RMF FM Katarzyną Szymańską-Borginon.
López Aguilar podkreślił, że po rozmowie z Sebastianem Kaletą wielu eurodeputowanych było zszokowanych konfliktowym nastawieniem polskich władz.
Podczas wideokonferencji z polskim wiceministrem sprawiedliwości eurodeputowani kilkakrotnie pytali: "Czy zamierzacie się dostosować do orzeczenia TSUE ws. ustawy kagańcowej (chodzi o ustawę zaostrzającą odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów - przyp. RMF) i Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego?". Odpowiedzi jednak nie było.
Jak powiedział naszej korespondentce hiszpański eurodeputowany, nie tylko nie padła ze strony Kalety jasna deklaracja, że Polska dostosowuje się do orzeczeń TSUE, ale wręcz przeciwnie: pojawił się argument o "narodowej tożsamości" i "prymacie prawa krajowego nad unijnym".
To, zdaniem Hiszpana, nie do zaakceptowania. Według niego, Warszawa "nie wykazuje chęci kompromisu i nie zamierza się dostosować do orzeczeń TSUE".
"Polska jest członkiem Unii Europejskiej i jej obywatele chcą być w Unii, ale działania rządu PiS w praktyce prowadzą do swego rodzaju polexitu" - stwierdził Aguilar.
Eurodeputowany uważa, że polskie władze, odmawiając wykonania orzeczeń TSUE, wyrzucają Polskę "poza wspólnotę europejskich wartości i poza unijne prawo", będące istotą Unii.
O tym ryzyku eurodeputowani komisji LIBE informowali zarówno Zbigniewa Ziobrę, jak i Sebastianka Kaletę.
"Zapytaliśmy: czy tego chcecie? Czy na tym polega wasza strategia: żeby wypchnąć Polskę z Unii? Bo my tego nie chcemy" - relacjonuje hiszpański eurodeputowany.
W jego ocenie polskie władze są gotowe iść wbrew stanowisku PE, wbrew Unii Europejskiej, bo twierdzą, że bronią "polskiej tożsamości narodowej". To - zdaniem Lopeza Aguilara - niepokojące i grozi polexitem.
"Uważamy, że można być Polakiem i obywatelem UE - i nawet polski rząd nie ma prawa przeciwstawiać polskiej narodowej tożsamości unijnym wartościom" - zaznacza eurodeputowany.
"Stan demokracji w Polsce stale się pogarsza, podobnie jak stan praworządności i ochrony praw podstawowych" - podkreśla również szef komisji LIBE w rozmowie z Katarzyną Szymańską-Borginon.
Jutro oficjalnie zaprezentowany zostanie jego raport w tej sprawie z wnioskiem o rozszerzenie procedury art. 7 poza kwestie związane z sądownictwem. Dokument jest bardzo krytyczny co do jakości polskiej demokracji, nie skupia się wyłącznie na sądownictwie. Jest w nim mowa o wykorzystywaniu pandemii koronawirusa do procedowania kontrowersyjnych ustaw - jak ustawa zaostrzająca przepisy aborcyjne - czy forsowania wyborów prezydenckich.
Hiszpański eurodeputowany przypomina w rozmowie z RMF FM, że demokracja w Europie to nie tylko władza większości. "Demokracja oznacza chronienie mniejszości" - tłumaczy.
Tymczasem w Polsce - jego zdaniem - "pod stałą presją znajdują się prawa mniejszości seksualnych, prawo do swobody wypowiedzi, wolność mediów czy prawo do krytykowania rządu".
"Żadna większość nie ma prawa łamać praw mniejszości. Dlatego zajmujemy się demokracją w Polsce" - podkreśla López Aguilar.
Wszystko to będzie brane pod uwagę, gdy przyjmowany będzie raport ws. stanu polskiej demokracji z wnioskiem o rozszerzenie procedury art. 7. Na poniedziałek zaplanowana jest oficjalna prezentacja sprawozdania, w lipcu będzie ono głosowane na sesji plenarnej i prawdopodobnie cały PE przyjmie je na sesji plenarnej po wakacjach, we wrześniu.
Czy do treści raportu będą mogły ustosunkować się polskie władze? Aguilar odpowiada zdecydowanie: "Przygotowując raport, rozmawialiśmy z wieloma przedstawicielami polskich władz, ale gotowego już raportu nie będziemy dyskutować z władzami w Warszawie. To raport Parlamentu Europejskiego i poprawki do niego będą mogli składać wyłącznie eurodeputowani".
Nie będzie więc możliwości dołączenia komentarza polskich władz.
Hiszpan zauważa również, że "to nie jest raport przygotowany przez UFO czy jakąś instytucję z innej galaktyki, która wymusza swoje stanowisko na Polsce". Zaznacza, że to krytyczne sprawozdanie jest także stanowiskiem Polaków: "Bo Parlament Europejski reprezentuje Polaków - tak jak reprezentuje Niemców, Holendrów czy Portugalczyków".
Aguilar podkreśla również, że to nie jest raport przeciwko Polsce. "To jest raport nt. środków i działań tego konkretnego rządu: rządu Prawa i Sprawiedliwości, który zmarginalizował i zdusił polityczną debatę w kraju" - mówi.
Eurodeputowany odrzuca także oskarżenia, że uczestniczy w "lewicowym spisku".
"To kompletny absurd. Czyżby Rada Europy, Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, Europejski Trybunał Praw Człowieka, Trybunał Sprawiedliwości UE, Komisja Wenecka, Organizacja Helsińska, Parlament Europejski, Komisja Europejska były wszystkie częścią tego lewicowego spisku przeciwko Polsce? To niemożliwe do uwierzenia. Po prostu wszyscy widzą, że większość rządząca (w Polsce) robi wszystko, by utrudnić demokratyczny sprzeciw wobec jej poczynań" - komentuje hiszpański eurodeputowany.
Jego zdaniem, w przypadku praworządności w Polsce nie chodzi już tylko o pojedyncze przypadki jej łamania: doszło bowiem do całościowego, systemowego naruszenia praworządności.
Jak mówi Aguilar, nie chodzi - z osobna - o to, w jaki sposób działa Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, w jaki sposób - podobny do innych krajów UE lub nie - regulowane jest funkcjonowanie Krajowej Rady Sądownictwa czy nawet o to, w jaki sposób regulowane są wybory prezydenckie. "Chodzi o wszystkie te elementy razem, o całkowite wyeliminowane z procesu decyzyjnego opozycji i społeczeństwa obywatelskiego" - przekonuje.
Zdaniem hiszpańskiego eurodeputowanego, Komisja Europejska musi wykazać się większą stanowczością. Do tej pory procedura art. 7 okazała się nieskuteczna. Sposób podejmowania decyzji praktycznie uniemożliwia sięgnięcie po takie sankcje jak odebranie prawa głosu w Radzie UE. Skuteczniejszym środkiem są pozwy do TSUE. Szef komisji LIBE uważa jednak, że to możliwość odbierania pieniędzy działa najskuteczniej.
"Dostęp do unijnych środków powinien być uzależniony od pełnego dostosowania się do europejskich standardów demokracji, praworządności i ochrony mniejszości. Żaden kraj, który narusza prawa obywatelskie, nie może mieć dostępu do unijnego budżetu" - nie pozostawia wątpliwości López Aguilar.