"Rynki finansowe prawdopodobnie nie zareagują znacząco na obniżenie ratingu kredytowego USA" - powiedział przedstawiciel Standard&Poor's. Konsekwencje wydają się jednak nieuniknione. Odpowiedzią na decyzję agencji były spadki na bliskowschodnich parkietach. Na minusie znalazły się indeksy na giełdach w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Katarze, Izraelu i Egipcie.
Opierając się na doświadczeniach historycznych nie oczekiwalibyśmy większych finansowych konsekwencji - powiedział w programie "Fox News Sunday" dyrektor ds. oceny długów państw, David Beers.
Beers polemizował także z oświadczeniem rządu amerykańskiego poprzedniego dnia, w którym starano się podważyć wartość ratingu S&P odnośnie USA. To zupełnie nieprawdziwa interpretacja tego co się stało - powiedział. Inny przedstawiciel S&P John Chambers ostrzegł, że możliwe jest kolejne obniżenie ratingu kredytowego USA, jeżeli sytuacja fiskalna Stanów Zjednoczonych pogorszy się jeszcze bardziej w ciągu najbliższych sześciu do 24 miesięcy.
Administracja prezydenta Baracka Obamy stwierdziła, że S&P popełniła błąd w swoich kalkulacjach obniżając rating USA z AAA na AA+. Przywrócenie poprzedniego maksymalnego ratingu AAA będzie możliwe tylko wtedy, jeżeli zadłużenie USA będzie się wyraźnie zmniejszać jako odsetek PKB; obecnie przekracza 100 procent.
Tymczasem czołowi politycy Partii Republikańskiej atakują administrację Obamy wykorzystując obniżenie ratingu kredytowego.
Jedna z głównych kandydatek do nominacji prezydenckiej Michelle Bachman, liderka Tea Party, powiedziała, że do dymisji powinien się podać minister skarbu Timothy Geithner. Wtórował jej republikański senator z Północnej Karoliny, ultrakonserwatywny Jim DeMint.
Republikanie przypominają, że Geithner kilka tygodni temu zapewniał, że obniżenie ratingu amerykańskich obligacji skarbowych nie jest prawdopodobne.