Rosyjska ropa ponownie płynie na Białoruś mimo braku kontraktu. Pierwsza zamówiona partia to 130 tysięcy ton. Mińsk był bez rosyjskiego surowca kilka dni.

REKLAMA

Osiągnięcie porozumienia na linii Białoruś- Rosja może sugerować, że spekulacje o politycznym zwrocie prezydenta Aleksandra Łukaszenki na Zachód, czy "wojnie" z Władimirem Putinem - to fantazje - informuje korespondent RMF FM Przemysław Marzec.

Zresztą już wcześniej prezydent Białorusi wiele razy udowadniał, że nic nie jest w stanie poróżnić go z Rosją.

Białoruś kupuje ropę droższą zaledwie o 5 procent niż w ubiegłym roku. W sumie w styczniu chce zamówić 650 tysięcy ton. To zabezpieczy pracę rafinerii i da czas na negocjowanie warunków długoterminowego kontraktu.

Gazeta.ru cytuje eksperta, który sugeruje, że jeżeli Białoruś kupowałaby ropę z innych krajów niż Rosja, to zapłaciłaby ponad półtora miliarda dolarów więcej.

Wstrzymane dostawy ropy

W piątek Biełnaftachim przekazał, że Rosja wstrzymała od 1 stycznia dostawy ropy na Białoruś rurociągiem Przyjaźń. Później poinformowano o czasowym zawieszeniu eksportu produktów naftowych.

31 grudnia władze w Mińsku i Moskwie poinformowały, że nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie warunków dostaw ropy na Białoruś. Ambasador Białorusi i prezes Gazpromu podpisali wtedy protokół w sprawie cen gazu dla Białorusi na styczeń i luty 2020 r. Negocjacje na temat dostaw surowców rosyjskich na Białoruś toczyły się od wielu miesięcy i przebiegały w napiętej atmosferze, ponieważ kontrakty dotyczące ropy i gazu obowiązywały tylko do końca roku.