Rosyjscy i amerykańscy żołnierze operując w Nigrze, korzystając z tej samej bazy lotniczej. Rosjanie wkroczyli do niej, a Amerykanie nie zdążyli opuścić po tym, jak junta wojskowa nakazała im wycofanie niemal 1000 żołnierzy z tego zachodnioafrykańskiego kraju.
Rosyjscy żołnierze wkroczyli do bazy lotniczej w Niamey, stolicy Nigru, w której stacjonowali także amerykańscy żołnierze. Mowa jest o 60 wojskowych, ale liczba ta nie jest potwierdzona.
Nastąpiło to po tym, jak nigeryjska junta wojskowa nakazała wycofanie niemal 1000 żołnierzy USA z tego zachodnioafrykańskiego kraju.
Po puczu wojsko USA przeniosło część swoich sił w Nigrze z Bazy Lotniczej 101 do Bazy Lotniczej 201 w mieście Agadez. Nie jest jasne, jaki sprzęt wojskowy USA pozostał jeszcze w Bazie Lotniczej 101.
Według urzędnika pragnącego zachować anonimowość, siły rosyjskie rozmieszczone są oddzielnie od Amerykanów. Korzystają z osobnego hangaru w Bazie Lotniczej 101, obok Międzynarodowego Portu Lotniczego Diori Hamani w Niamey.
Minister obrony USA Lloyd Austin oświadczył, że amerykańskie siły zbrojne nie doświadczają w Nigrze poważniejszego problemu z wkroczeniem rosyjskiego personelu wojskowego do bazy lotniczej w Niamey.
Rosjanie znajdują się w osobnym kompleksie i nie mają dostępu do sił USA, ani do naszego sprzętu - stwierdził Austin na konferencji prasowej w Honolulu.
Do czasu zeszłorocznego puczu Niger był kluczowym partnerem Waszyngtonu w walce z rebeliantami. Zabili oni tysiące ludzi, a miliony zmusili do opuszczenia domów.
Oprócz przewidywanego wyjazdu z Nigru, wojska USA opuściły Czad, a siły francuskie zostały wyrzucone z Mali i Burkiny Faso.
Jednocześnie Rosja stara się zacieśniać relacje z państwami afrykańskimi. Przedstawia się jako przyjazny kraj bez kolonialnego bagażu na tym kontynencie.
Mali w ostatnich latach stało się jednym z najbliższych sojuszników Rosji w Afryce, a najemnicy z Grupy Wagnera zostali tam wysłani do walki z dżihadystycznymi rebeliantami.