Zwolnieniem zakończyła się afera, jaka wybuchła po ujawnieniu przez media informacji, że szefem operatora jedynego w Szwecji gazociągu jest mężczyzna pochodzenia rosyjskiego. „Nie możemy być aż tak naiwni” - ocenia szwedzka gazeta "Svenska Dagbladet".

REKLAMA

Nordion Energi - firma, o której mowa - zarządza istotnym dla szwedzkiego przemysłu gazociągiem rozciągającym się od Trelleborga do Stenungsund. Od dostaw błękitnego paliwa zależą takie giganty jak Volvo Cars, Preem czy Nordic Sugar. Paliwo służy też do produkcji środków chemicznych niezbędnych do uzdatniania wody.

"Svenska Dagbladet" podkreśla, że infrastruktura ta jest wyjątkowo wrażliwa - brak magazynów i jedna nitka ciągnąca się po dnie morza czynią ją podatną na ewentualny sabotaż.

Rosjanin na szczeblu

Z informacji przekazanych przez tygodnik "Fokus" wynika, że kluczowym menadżerem w Nordion Energi był mężczyzna pochodzenia rosyjskiego. Według mediów regularnie odwiedzał Rosję, Turcję i Kazachstan.

Jego bliskie związki z Rosją, w tym małżeństwo z Rosjanką i rodzina osiedlona w pobliżu Krymu, wzbudzają wątpliwości co do bezstronności i bezpieczeństwa jego działania w kluczowym sektorze energetycznym.

Apel o interwencję

Komentator "Svenska Dagbladet" nie pozostawia wątpliwości: "Nie możemy być aż tak naiwni". Wzywa do podjęcia działań przez Urząd ds. Energii i zobowiązania Nordion Energi do przeprowadzenia kontroli bezpieczeństwa.

W świetle tych wydarzeń, po ujawnieniu rosyjskich powiązań, menedżer został usunięty ze stanowiska, co może być pierwszym krokiem w kierunku zabezpieczenia szwedzkiej infrastruktury energetycznej przed potencjalnymi zagrożeniami. W obliczu tych doniesień eksperci z zastanawiają się nad przyszłością szwedzkiej niezależności energetycznej i bezpieczeństwa państwa.