Francuska żandarmeria morska zablokowała i zmusiła do zacumowania w porcie w Breście rosyjski zbiornikowiec "Michail Kutuzow". Piloci francuskich samolotów wojskowych, którzy odbywali patrole u wybrzeży Bretanii, podnieśli alarm, że za rosyjskim statkiem zaczęła się rozciągać plama paliwa o długości 50 kilometrów.
Prokuratura w Breście wszczęła śledztwo. Zarzuca kapitanowi zbiornikowca „Michail Kutuzow”, że zarządził – na pełnym morzu – czyszczenie częściowo wypełnionych paliwem zbiorników. W czasie przesłuchań rosyjscy marynarze zapewnili, że o niczym nie wiedzą. Statek, który podążał do Maroka, nie będzie mógł jednak wypłynąć w dalszą podróż, jeżeli jego armator nie zapłaci 500 tysięcy euro kaucji. Pieniądze przeznaczone zostaną na czyszczenie bretońskich plaż, jeżeli Rosjanie nie stawią się na procesie.
Cztery lata temu na zapłacenie rekordowego odszkodowania – ponad pół miliarda euro - za spowodowanie katastrofy ekologicznej u zachodnich wybrzeży Francji, skazany został koncern naftowy Total. Wyrok w największym tego typu procesie w historii Francji, wydał sąd w Paryżu. Orzeczona została także wina armatora tankowca "Erika", który zatonął w Zatoce Gaskońskiej. Z wraku statku wypłynęło wtedy ponad 20 tysięcy ton ropy. Był to precedensowy wyrok, bo po raz pierwszy sędziowie uznali, że za spowodowanie katastrofy ekologicznej zapłaci nie armator statku, a koncern naftowy, który go wynajął. Udowodniono bowiem, że "Total" świadomie wynajął stary - aż 25-letni maltański statek, który prawie się rozsypywał - po to, by znacznie zmniejszyć koszty transportu. Ropa, która wypłynęła z wraku tego "pływającego śmietnika", jak nazwały "Erikę" francuskie media, zanieczyściła zachodnie wybrzeża Francji na długości ponad 400 kilometrów. Zginęło 150 tysięcy morskich ptaków.