Jeśli Rosja chce stosować wobec Polski sankcje ekonomiczne, to musi wiedzieć, że to oznacza stosowanie sankcji wobec UE - tak premier Kaczyński odpowiada na rewelacje „Kommiersanta”. Gazeta napisała, że po mięsie Moskwa chce rozszerzyć embargo na polskie leki, art. budowlane i wyroby z tworzyw sztucznych.
W ten sposób Rosja próbuje złamać nasz opór wobec traktatu o nowym rosyjsko-unijnym partnerstwie.
Wygląda na to, że Rosjanom wolno wszystko i są w stanie wprowadzić embargo na dowolny produkt – twierdzi rozmówca reportera RMF, który doskonale zna się na handlu ze Wschodem. Jako przykład podał właśnie leki i zwrócił uwagę, że w Rosji polskie leki są podrabiane. Moskwa może się tym posłużyć, żeby wykazać, że część leków uznanych za polskie nie ma wymaganych dokumentów.
Wprowadzenia embarga obawiają się producenci leków. To czarny scenariusz – mówi Karolina Pokorowska z Polfy Warszawa. Może on okazać się dla naszej firmy dotkliwy. Ponad 60 procent naszej sprzedaży eksportowej stanowi sprzedaż do Rosji - mówi Pokrowska. Jak dodaje, są sygnały, że leki tej firmy są podrabiane w Rosji, natomiast nie ma na to żadnych dowodów. Wartość rocznego eksportu warszawskiej Polfy do Rosji to mniej więcej 50 milionów złotych. Rosjanie mogą też „zabić” eksport polskich leków w inny sposób. Na przykład wycofać nasze farmaceutyki z list leków refundowanych.