Szacunki przedstawione przez rząd Niemiec, według których w manewrach Zapad-2017 ma uczestniczyć ponad 100 tysięcy żołnierzy, to liczby całkowicie wyssane z palca - oświadczył w sobotę w Moskwie rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow.
Podkreślił, że Rosja wyczerpująco poinformowała dyplomatów, w tym niemiecki ataszat wojskowy w Moskwie, o planowanych manewrach, a szef rosyjskiego sztabu generalnego Walerij Gierasimow rozmawiał o tej sprawie z przewodniczącym Komitetu Wojskowego NATO Petrem Pavlem.
Zaplanowane na 14-20 września rosyjsko-białoruskie manewry Zapad-2017 odbędą się na Białorusi, Morzu Bałtyckim, na zachodzie Rosji i w obwodzie kaliningradzkim. Wywołują one niepokój w NATO mimo zapewnień Moskwy, że scenariusz ćwiczeń jest czysto obronny.
Według informacji podanych przez Rosję w ćwiczeniach udział weźmie 12,7 tys. żołnierzy. To mniej niż liczba 13 tys. żołnierzy, której przekroczenie według zasad OBWE skutkuje obowiązkowym dopuszczeniem do manewrów zagranicznych obserwatorów - przypomina agencja dpa.
W czwartek niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen, uczestnicząca w spotkaniu unijnych szefów resortów obrony w Tallinie, powiedziała dziennikarzom: "Bezdyskusyjne jest to, że obserwujemy demonstrację zdolności i siły Rosjan. (...) Ten, kto w to wątpi, powinien tylko spojrzeć na duże liczby sił uczestniczących w ćwiczeniach Zapad: ponad 100 tys.".
Von der Leyen jako pierwszy zachodnioeuropejski polityk tej rangi publicznie podała liczbę, która według NATO faktycznie określa skalę nadchodzących gier wojennych. Sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg podkreślał, że oczekuje więcej niż 13 tys. żołnierzy.
(ł)