Nie agenci Scotland Yardu, lecz rosyjscy prokuratorzy będą prowadzić w Rosji przesłuchania świadków w sprawie śmierci Aleksandra Litwinienki. Brytyjczycy będą tylko obecni na tych przesłuchaniach i nawet nie wiadomo, czy będą mogli zadawać pytania.
Prokurator generalny Jurij Czajka tłumaczy to międzynarodowymi normami. My przesłuchujemy, a oni są obecni. Czynności śledcze są prowadzone na terytorium naszego państwa, dlatego - zgodnie ze wszystkimi międzynarodowymi normami - to my je prowadzimy, a oni – po uzyskaniu naszej zgody – mogą brać w nich udział - stwierdza prokurator.
Kluczowy świadek, Andriej Ługowoj, biznesmen związany ze służbami specjalnymi, nagle trafił do szpitala razem z całą rodziną. Jeszcze w zeszłym tygodniu przeszedł badania na obecność w organizmie radioaktywnego polonu - testy nic nie wykazały. Gdy okazało się, że brytyjscy oficerowie lecą do Moskwy, Ługowoj nagle stwierdził, że jednak on i jego rodzina… zostali skażeni.
Nie wiadomo, czy uda się go przesłuchać. Wcześniej biznesmen, który spotkał się z Litwinienką w dniu, w którym tamten został otruty, zapewniał, że jest gotów do takiej rozmowy. Są również z problemy z innymi świadkami. Agentom Scotland Yardu uda się zapewne tylko jedno - profilaktycznie sprawdzić, czy w brytyjskiej ambasadzie nie ma śladów podwyższonego promieniowania.