Ponad tysiąc osób zatrzymała w sobotę policja w Moskwie przed i podczas protestu przeciwko niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów w wyborach do władz stolicy. Według władz demonstracja była nielegalna. O liczbie aresztowanych poinformowała organizacja pozarządowa OWD-Info, specjalizująca się w monitorowaniu protestów.
Policja w Moskwie twierdzi, że w protestach uczestniczyło około 3,5 tys. osób. Według uczestników manifestacji, są to jednak dane mocno zaniżone.
According to police, most of those detained were not #Moscow residents https://t.co/2bz74urQPl
RT_comJuly 27, 2019
Dziennik "Kommiersant" informował, że zatrzymano m.in. opozycjonistów, których nie zarejestrowano do udziału w wyborach, w tym Lubow Sobolową, Dmitrija Gudkowa, Iwana Żdanowa i Jurija Galamina.
Authorities in Moscow arrested hundreds of demonstrators protesting the exclusion of opposition candidates from city elections, a sign of growing public discontent as trust in President Vladimir Putin declines https://t.co/iifwsfvJJ1
WSJJuly 27, 2019
Protesters briefly block traffic on Moscow's ring road: Reuters witnesses https://t.co/qRi521GiyY pic.twitter.com/cw4xMA3WRB
ReutersJuly 27, 2019
W zeszłym tygodniu moskiewska komisja wyborcza odrzuciła kandydatury 57 osób do udziału w wyborach, w tym czołowych polityków opozycji, przeważnie wskazując na nieprawidłowości w podpisach poparcia dla kandydatów. Opozycja oskarża władze o zmanipulowanie list z podpisami zebranymi przez jej przedstawicieli.
Podczas wiecu 20 lipca jeden z najważniejszych liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny oświadczył, że jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do zarejestrowania wszystkich osób formalnie zgłoszonych przez opozycję, to na sobotę 27 lipca zostanie zwołana demonstracja przed siedzibą władz miejskich.
Po tej zapowiedzi doszło do rewizji w domach opozycjonistów i ich zatrzymań. Nawalny został w środę aresztowany na 30 dni za wzywanie do udziału w sobotniej demonstracji.
Opozycjoniści uważają wrześniowe wybory do władz Moskwy za istotne, gdyż ich zdaniem dają im one szansę zwiększenia obecności w stolicy, gdzie wspierani przez Kreml kandydaci byli w przeszłości mniej popularni niż w innych częściach kraju.