Rosja próbuje udowodnić swe roszczenia do Bieguna Północnego. Próbki pobrane podczas niedawnej misji wskazują, że podwodny Uskok Łomonosowa jest przedłużeniem rosyjskiego lądu a konkretnie syberyjskiej platformy kontynentalnej - poinformowała Moskwa.
Wszystko wskazuje na to, że właśnie Arktyka staje się kolejnym miejscem, gdzie zderzą się interesy Rosji i Zachodu. Kanada, Dania i USA - ostatnie tygodnie to fala ekspedycji w tamten rejon. Co nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę, że jak sugerują geolodzy, pod lodami Bieguna mogą się znajdować największe nieodkryte jeszcze złoża ropy i gazu.
Za kilkadziesiąt lat lody stopnieją na tyle, że będzie można rozpocząć wydobycie. Ale udowodnienie, że Arktyka należy do któregoś z tych państw będzie trudne. Rosyjscy uczeni twierdzą, że nie wystarczy zebrać muł z dna, trzeba wiercić korę Ziemi na wiele kilometrów w głąb.
Po Rosji i Kanadzie w połowie sierpnia Stany Zjednoczone wysyłały swoją ekspedycję na Biegun Północny, która miała sporządzić mapę części dna morskiego Arktyki. Naukowcy chcą ustalić, czy można ją uznać za część terytorium USA.
Misja amerykańskiego lodołamacza „Healy” ma trwać cztery tygodnie. Naukowcy mają w tym czasie sporządzić mapę podmorskiego Wzniesienia Czukockiego, rozciągającego się około 800 km na północ od Alaski. Pozwoli to stwierdzić, czy obszar ten może na mocy Konwencji ONZ o Prawie Morza zostać uznany za przynależny Stanom Zjednoczonym.
Amerykanie zarzekają się, że ich ekspedycja bynajmniej nie jest odpowiedzią na rosyjskie i kanadyjskie misje i że była planowana od trzech lat. Poprzedziły ją dwie podobne misje w latach 2003 i 2004.