Szefowa amerykańskiej dyplomacji Condoleezza Rice oświadczyła, że nie odpowiada jej rosyjska retoryka wobec USA, ale nie ma podstaw do mówienia o nowej zimnej wojnie. Rice przybyła w poniedziałek z dwudniową wizytą do Rosji. Ma ona na celu poprawę stosunków między Waszyngtonem a Moskwą.
Amerykańska sekretarz stanu oceniła obecną sytuację jako "niełatwy czas dla relacji" obu krajów, ale jej zdaniem jest ona "bardzo odległa" od czasów Związku Radzieckiego.
Wiem, że ludzie używają takich terminów jak nowa zimna wojna - mówiła Rice. Jednak szczerze mówiąc, będąc osobą, która wyszła z tego okresu jako specjalistka w tej dziedzinie, myślę, że takie porównania nie mają żadnych podstaw.
Sekretarz stanu USA wyraziła nadzieję, że uda jej się złagodzić obawy Moskwy dotyczące budowy w Europie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Tematem rozmów będzie też plan stopniowego przyznania prowincji Serbii, Kosowu, nadzorowanej niepodległości.
Rice zaznaczyła również, że w pewnych obszarach - jak nuklearne ambicje Iranu i Korei Płn. - współpraca USA z Rosją przebiega poprawnie. Szefowa amerykańskiej dyplomacji dodała, że USA popełniłyby błąd, dążąc do izolacji Rosji. Wyjaśniła, że postęp w sferze demokracji jest bardziej prawdopodobny, jeśli Moskwa będzie należała do międzynarodowych instytucji.
Condoleezza Rice jest najwyższym rangą przedstawicielem USA składającym wizytę w Moskwie od czasu lutowego wystąpienia prezydenta Władimira Putina w Monachium. Rosyjski prezydent zarzucił wówczas Stanom Zjednoczonym dążenie do stworzenia po
zakończeniu zimnej wojny jednobiegunowego świata, z jednym ośrodkiem władzy.
Spotkanie Rice z Putinem ma się odbyć we wtorek.