Surowe kary dla uczestników nielegalnych demonstracji – to kolejny pomysł białoruskich władz na zapobieżenie wybuchowi kolorowej rewolucji. Reżim obawia się powtórzenia scenariusza z Gruzji czy Ukrainy.
Białoruski parlament przyjął prawo, przewidujące surowe kary także dla przyłączających się do nielegalnych organizacji czy też osób, rozpowszechniających informacje, które mogą zostać uznane za szkodliwe dla interesów narodowych.
Inicjatywa parlamentu Białorusi zbiegła się z kolejną akcją piętnującą łamanie wolności słowa w tym kraju. Działacze Amnesty International rozdawali na ulicach Łodzi niezadrukowane gazety i zaadresowane koperty z listem do prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Niezadrukowane gazety miały uzmysłowić łodzianom, jak wygląda wolność słowa w kraju rządzonym przez Łukaszenkę. 11 lat temu podobną akcję przeprowadziły niektóre białoruskie media – w grudniu 1994 roku na Białorusi ukazało się kilka pustych gazet.