"Niemcy sobie od dłuższego czasu marnie radzą, żeby nie powiedzieć nie radzą z napływem nielegalnych imigrantów. To nie nie jest nowy problem. On powstał co najmniej 9 lat temu i od tego czasu Niemcy są pod ciągłą presją tych partii antysystemowych, partii nacjonalistycznych"- podkreśla w Radiu RMF24 Janusz Reiter, były ambasador Polski w Niemczech, komentując ostatnią decyzję Berlina. W poniedziałek Niemcy poinformowały o wprowadzeniu tymczasowo kontroli na wszystkich granicach lądowych.
Niemcy zdecydowały się na przywrócenie kontroli na granicach w odpowiedzi na problem nielegalnej migracji. Decyzja ta wywołała szereg reakcji, w tym ostrą odpowiedź polskiego rządu.
O wprowadzeniu tymczasowo kontroli na wszystkich granicach lądowych Niemiec poinformowała w poniedziałek minister spraw wewnętrznych RFN Nancy Faeser. Kontrole mają potrwać początkowo sześć miesięcy, a ruszą od 16 września.
Niemcy są pod ciągłą presją partii antysystemowych, partii nacjonalistycznych. Stąd taka potrzeba udowodnienia, że rząd coś robi i że rząd panuje nad sytuacją. To nie jest niestety zupełnie prawdziwe - mówił w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie Radia RMF24 Janusz Reiter, były ambasador Polski w Niemczech.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY Z BYŁYM AMBASADOREM W NIEMCZECH:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jeżeli chodzi o sytuację już taką rzeczywistą, realną na granicy polsko- niemieckiej, to ja nie sądzę, żeby ona się bardzo zmieniła, bo to, co jest nowe w zapowiedziach rządu niemieckiego, to jest to, że podobne kontrole graniczne będą na tych granicach, na których dotychczas ich nie było: z Francją, Holandią, Belgią; na granicy z Polską, z Czechami, z Austrią, Szwajcarią te kontrole już były. Więc tu się prawdopodobnie wiele nie zmieni. Ale trzeba też powiedzieć, że my do końca nie wiemy, co się zmieni. I to nie jest zupełnie normalna sytuacja pomiędzy dwoma partnerami sąsiadami w Unii Europejskiej - podkreślał w Radiu RMF24 Janusz Reiter.
Piotr Salak zapytał też swojego gościa, czy grozi nam kryzys dyplomatyczny, jeśli chodzi o stosunki polsko-niemieckie?
Gdyby to był tylko kryzys dyplomatyczny, to ja bym się tego bardzo nie obawiał, ponieważ dyplomaci są od tego, żeby tego typu kryzysy zażegnywać. Ja się boję, że to jest coś poważniejszego, ponieważ to dotyczy opinii publicznej, dotyczy obywateli po obu stronach. I boję się, że jest dużo złych emocji, nad którymi trudno zapanować (...) Niemcy uważali, że po zmianie rządu w Polsce ten stan nieufności się skończy. To się nie do końca sprawdziło. Mamy dzisiaj kryzys braku zrozumienia. W Polsce wielu ludzi, ja to rozumiem, zastanawia się właściwie, o co Niemcom chodzi, czego Niemcy chcą? Mamy po obu stronach zjawisko bardzo niepokojące, bardzo niebezpieczne - mówił na antenie radia RMF24 gość Piotra Salaka, były ambasador Polski w Niemczech.