Nawet 1000 osób bawiło się na noworocznej imprezie w Barcelonie, mimo obowiązujących w tym kraju restrykcji koronawirusowych. Jak podają hiszpańskie media, policja wkroczyła i zamknęła rave dopiero 36 godzin po pierwszych sygnałach od mieszkańców okolicznych domów.
Na rave w Llinas del Valles, na terenach przemysłowych pod Barceloną, zjechały setki młodych ludzi z całej Hiszpanii. Mowa jest nawet o tysiącu osób, bawiących się na imprezie, mimo obowiązującego w tym kraju zakazu gromadzenia się, wprowadzonego w związku z epidemią koronawirusa.
Na filmach opublikowanych przez tamtejsze media widać młodych ludzi tańczących w hangarze dzień i noc do muzyki elektronicznej.
Una calavera gegant amb un gorro de Pare Noel presideix aquesta festa rave de Llinars on la msica segueix sonant a tot drap. pic.twitter.com/MbK6XnvJAc
punsixJanuary 2, 2021
Agents de la Policia Local de Llinars del Valls tamb participen en el desallotjament. Hi ha alguns moments de tensi entre els de la festa rave i els @mossos. pic.twitter.com/iyYr8o3byw
punsixJanuary 2, 2021
Fiesta została rozwiązana przez policję. "La Vanguardia" pisze, że funkcjonariusze pojawili się na miejscu dopiero 36 godzin po telefonach od okolicznych mieszkańców. Aresztowano trzy osoby, prawdopodobnie organizatorów party. Grozi im grzywna w wysokości nawet 600 tysięcy euro.
Na parkingu w pobliżu hangaru zaparkowanych było około 200 samochodów, część z nich miała zagraniczne tablice rejestracyjne, między innymi francuskie i belgijskie. Były wśród nich także kampery.
Impreza, która rozpoczęła się w sylwestra, miała trwać do 4 stycznia.
Podobny rave został zamknięty w Lieuron we Francji. Tam w hangarze bawiło się aż 2500 młodych ludzi. Wielu uczestników przyjechało na imprezę z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.
Kiedy na miejscu pojawiła się policja, doszło do burd. Uczestnicy podpalili radiowóz i zaczęli obrzucać policjantów tym, co mieli pod ręką. W ruch poszły butelki i kamienie. Trzech funkcjonariuszy zostało poszkodowanych.