"Dzisiaj to już nie gospodarka będzie decydować o sile, ale szeroko pojęte i szczególnie specyficznie zdefiniowane bezpieczeństwo. A częścią tego bezpieczeństwa jest rozciągnięcie również władzy nad Tajwanem, który jest uznawany za nieodłączną część wielkiego imperium Chin. Pekin mówi, że nie wyklucza użycia siły, ale użycie siły wobec Tajwanu byłoby bardzo trudne i zupełnie bezsensowne" - mówił w radiu RMF24 dr Radosław Pyffel, politolog i sinolog w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Pyffel: Użycie przez Pekin siły wobec Tajwanu byłoby bezsensowne

Tomasz Terlikowski pytał swojego gościa, jak interpretuje przemówienie Xi Jinpinga, którym otworzył 20. zjazd Komunistycznej Partii Chin.

Będziemy dążyć do pokojowego zjednoczenia, ale nigdy nie obiecamy, że wyrzekniemy się użycia siły i zastrzegamy sobie możliwość użycia wszelkich koniecznych środków w sprawie Tajwanu- mówił wówczas przywódca Chin. Sekretarz generalny KPCh poruszył ponadto inne kwestie, m.in. innowacyjności, pandemii Covid-19 czy Hongkongu. Co ciekawe, w swoim wystąpieniu nie odniósł się do wojny w Ukrainie.

Przede wszystkim 16 października 2022 roku skończyła się epoka Deng Xiaopinga. Mamy do czynienia z ambitnym celem i rozpoczęciem epoki Xi Jinpinga, którą będzie cechowało zupełnie inne podejście do świata zewnętrznego i zupełnie inne podejście do polityki wewnętrznej - ocenił Radosław Pyffel.

Dla Chińczyków przede wszystkim liczą się Chiny. Oni przez ostatnie kilka tysięcy lat przez większość czasu byli skupieni sami na sobie, a to, co obserwowaliśmy przez te ostatnie kilka dekad, to są czasy bezprecedensowego otwarcia się Chin na świat zewnętrzny. I z tym już chyba wyraźnie koniec. Strategia "zero Covid" pozwala im w dosyć efektywny sposób dokonywać takiego selektywnego zamknięcia. To znaczy, że zamykamy się w świecie chińskim, ale wybieramy z zagranicy to, co jest nam potrzebne - dodał ekspert.

"Chiny są skoncentrowane same na sobie"

Tomasz Terlikowski zapytał także, jakie ma to znaczenie dla globalnego rynku. Chyba wchodzimy w okres deglobalizacji. Można powiedzieć, że ona się zaczęła już od czasów Donalda Trumpa i tych wojen handlowych. Joe Biden tutaj niczego nie zmienił. Do tego jeszcze mamy pandemię, więc żyjemy w fazie deglobalizacji albo w jakiejś fazie nowej formuły globalizacji. To się jeszcze okaże - stwierdził Pyffel.

Ekspert zauważył też, że Xi Jinping podczas swojego przemówienia nie wspomniał o żadnych innym kraju. Nie pojawiło się żadne państwo, nawet Stany Zjednoczone. To pokazuje, że Chiny są skoncentrowane same na sobie, tak jak było w większości historii tego kraju i zajmują się swoimi planami na przyszłość. Ten świat zewnętrzny ich nie interesuje do tego stopnia, że nie mówią o wojnie w Ukrainie, nie mówią o Rosji, nie mówią nawet o Stanach Zjednoczonych. Chociaż wszyscy wiemy, że rywalizacja ze Stanami Zjednoczonymi to będzie coś, co będzie absolutnie najważniejsze z punktu widzenia Chin przez co najmniej najbliższą dekadę - mówił.

"Kontynent potrzebuje Tajwanu kwitnącego"

Gość Tomasza Terlikowskiego został też zapytany o powracające groźby dotyczące Tajwanu. Mamy tutaj do czynienia z istotną zmianą akcentów. Słowo "bezpieczeństwo" pojawiło się w tym przemówieniu kilkadziesiąt razy, i dzisiaj to już nie gospodarka będzie decydować o sile, ale szeroko pojęte i szczególnie specyficznie zdefiniowane bezpieczeństwo. A częścią tego bezpieczeństwa jest rozciągnięcie również władzy nad Tajwanem, który jest uznawany za nieodłączną część wielkiego imperium Chin. I tutaj nie wykluczono użycia siły. Myślę, że jest to element gry. Pekin mówi, że nie wyklucza użycia siły, ale użycie siły wobec Tajwanu byłoby bardzo trudne i zupełnie bezsensowne, więc raczej bardziej prawdopodobny byłby jakiś rodzaj blokady albo ekonomicznego oddziaływania - analizował Pyffel.

Patrząc na to, co dzieje się na Ukrainie, to nie sądzę, że to jest przykład, który mógłby zachęcić Pekin do tej formy rozwiązania kwestii Tajwanu. Byłoby to zupełnie bez sensu, już abstrahując od tego, że dużo trudniej zaatakować wyspę niż zaatakowano masy lądowe Ukrainy i też nie skończyło się to dla Władimira Putina dobrze. Od kilkudziesięciu lat widzimy wojnę psychologiczną między dwoma stronami Cieśniny Tajwańskiej. Zdemolowanie czy zniszczenie Tajwanu, jego najechanie czy inwazja spowodowałoby problemy z sąsiadami czy ze Stanami Zjednoczonymi. Po drugie nie byłaby realizacją żadnego strategicznego celu. Kontynent potrzebuje Tajwanu kwitnącego, przyciągnięcia go z całym jego potencjałem na swoją stronę, a nie jego zniszczenia i ogłoszenia, że teraz będziemy panowali nad wyspą o powierzchni mniej więcej województwa warmińsko-mazurskiego - przekonywał gość Tomasza Terlikowskiego.


Opracowanie: Anna Helit