Władimir Putin prawdopodobnie zgodził się na operację Federalnej Służby Bezpieczeństwa, której celem było zabicie byłego rosyjskiego agenta Aleksandra Litwinienki w Londynie w 2006 roku - wynika z ustaleń brytyjskich śledczych. Były szpieg KGB otruty został rzadkim radioaktywnym izotopem polonu. Stać mają za tym Rosjanie: Andriej Ługowoj i Dmitrij Kowtun. Z dużym prawdopodobieństwem działali oni na zlecenie FSB, zapewne za przyzwoleniem ówczesnego szefa tej instytucji Nikołaja Patruszewa - podkreślił w raporcie ze śledztwa sędzia Robert Owen. Według rosyjskiego MSZ, Londyn upolitycznił sprawę śmierci Litwinienki, rzucając cień na ogólną atmosferę stosunków dwustronnych.
Podczas brytyjskiego śledztwa ustalono, że między Litwinienką a Putinem panowała wrogość na gruncie osobistym, a przedstawiciele prezydenckiej administracji mieli motyw, by zabić byłego szpiega. W raporcie zaznaczono też, że rosyjski prezydent Władimir Putin najprawdopodobniej wiedział o akcji. Podobną wiedzę miał również ówczesny szef FSB. Według informacji, które w lipcu ubiegłego roku padły podczas publicznego śledztwa w Wielkiej Brytanii, ślady polonu odnaleziono w Londynie w miejscach, w których byli Kowtun i Ługowoj, w tym hotelach, biurach, samolotach i na stadionie drużyny piłkarskiej Arsenal.
W dokumencie użyto wprawdzie określenia "prawdopodobnie", ale nigdy do tej pory rosyjski prezydent nie został do tego stopnia obarczony winą za śmierć Litwinienki.
Deputowany do Dumy Andriej Ługowoj określił jako "absurdalne" ustalenia Brytyjczyków, jakoby stał on za zabójstwem byłego szpiega. Zresztą od początku tej sprawy zarówno Kreml, jak i drugi oskarżony o morderstwo Dmitrij Kowtun odrzucają zarzuty, jakoby mieli cokolwiek wspólnego ze "zlikwidowaniem" Rosjanina.
Wdowa po Aleksandrze Litwinience, Marina Litwinienko, zażądała w czwartek nałożenia sankcji na Rosję i Władimira Putina.
Nałożenia na Rosję nowych sankcji nie wykluczył brytyjski premier David Cameron. W telewizji Sky News szef rządu w Londynie oświadczył, że Wielka Brytania "zaostrza działania" przeciwko Moskwie.
Potwierdził również, że kontynuowane będą dotychczasowe kroki polegające na wydalaniu rosyjskich dyplomatów i odmowie współpracy z rosyjskimi agencjami wywiadowczymi.
Brytyjski premier, który przebywa obecnie na forum ekonomicznym w Davos, oznajmił ponadto, że zabójstwo Aleksandra Litwinienki było "sponsorowane przez państwo". Raport potwierdza to, w co zawsze wierzyliśmy i w co wierzył ostatni laburzystowski rząd, gdy doszło do tego okropnego zabójstwa (...) - zadeklarował.
Jak oznajmił, "to dlatego poprzedni rząd podjął decyzję o wydaleniu rosyjskich dyplomatów, dostarczeniu nakazów aresztowania i odmówieniu współpracy z rosyjskimi agencjami wywiadowczymi".
Kilka godzin po ogłoszeniu treści raportu rzeczniczka Davida Camerona poinformowała, że Wielka Brytania rozważa podjęcie dalszych działań przeciwko Rosji. Wnioski, że morderstwo zostało zatwierdzone na najwyższych szczeblach państwa rosyjskiego, są wyjątkowo niepokojące - podkreśliła. W świetle ustaleń śledczych rozważamy, jakie dalsze działania powinniśmy podjąć - dodała.
Brytyjska minister spraw wewnętrznych, przemawiając w Izbie Gmin, poinformowała o zamrożeniu aktywów bankowych Andrieja Ługowoja i Dmitrija Kowtuna.
Zgłosimy protest na ręce władz w Moskwie i wezwiemy na rozmowy ambasadora Rosji w Londynie - zapowiedziała również Theresa May, dodając, że zażąda dokładnego wytłumaczenia roli, jaką rosyjskie służby bezpieczeństwa odegrały w zamachu na Litwinienkę.
Jak zauważają komentatorzy, rząd Wielkiej Brytanii, znalazł się w trudnym położeniu. Musi podjąć odpowiednie kroki, ale ze względu na sytuację międzynarodową nie będzie to łatwe.
Z kolei według rosyjskiego MSZ Londyn upolitycznił sprawę śmierci byłego agenta, rzucając cień na ogólną atmosferę stosunków dwustronnych Wielkiej Brytanii i Rosji. Ministerstwo dodało, że strona rosyjska nie miała podstaw, by oczekiwać, że raport brytyjskiego publicznego śledztwa ws. Litwinienki, ogłoszony w czwartek, okaże się obiektywny i bezstronny.
Zdaniem rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej, potrzebny jest czas na przestudiowanie ogłoszonego raportu. Stanowisko rosyjskie w tej sprawie pozostaje niezmienne i jest dobrze znane. Ubolewamy, że sprawa będąca czysto sprawą karną została upolityczniona i rzuciła cień na ogólną atmosferę stosunków dwustronnych. Jest oczywiste, że decyzja o zakończeniu śledztwa prowadzonego przez koronera i rozpoczęciu publicznych wysłuchań miała wyraźne tło polityczne - podkreśliła.
Zacharowa oceniła, iż brytyjskie dochodzenie nie było przejrzyste "ani dla strony rosyjskiej, ani dla opinii publicznej ze względu na specyfikę rozpatrywania materiałów za zamkniętymi drzwiami pod pretekstem tajności". Uwzględniając to, nie było podstaw, by oczekiwać, że końcowy raport zaangażowanego politycznie i skrajnie nieprzejrzystego procesu, który prowadzono zakładając z góry określony i potrzebny rezultat, okaże się obiektywny i bezstronny - zaznaczyła rzeczniczka MSZ.
W identycznym tonie wypowiedział się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Takie quasi-śledztwa jak to, o którym mowa jest dzisiaj, niewątpliwie mogą jeszcze bardziej zatruć atmosferę w naszych stosunkach dwustronnych - powiedział Pieskow, którego cytuje agencja TASS.
Zawsze ceniliśmy sobie dobre relacje z Wielką Brytanią. Po tragedii z Litwinienką Rosja liczyła na ścisłe współdziałanie, współpracę z Brytyjczykami w badaniu tej sprawy. Niestety, Brytyjczycy postanowili zamrozić nie tylko współdziałanie, ale także dialog w przeważającej większości sfer - oznajmił.
Pieskow dodał również, że "Rosja nigdy nie była inicjatorką takiego zamrożenia dwustronnych relacji".
Rosyjskie portale informacyjne cytują wypowiedź "poinformowanego źródła" w kręgach władz Rosji, które powiedziało, że Moskwa nie akceptuje wniosków śledztwa Londynu. Rosja ocenia, że Brytyjczycy naruszyli zasadę domniemania niewinności - wskazało źródło, które zacytowała jako pierwsza agencja RIA Nowosti. Strona rosyjska ma wszelkie podstawy, by zadeklarować, że nie zaakceptuje żadnego werdyktu wydanego przez śledztwo takiego rodzaju. Tym bardziej, że - jak świadczą przecieki w mediach - wnioski publicznego śledztwa opierały się głównie na podstawie dowodów prima facie (łac. bez zagłębiania się w sprawę), czyli tych, które wydawały się wiarygodne i wystarczające dla wszczęcia sprawy, a także wystarczające przy braku dowodów świadczących inaczej - cytuje źródło portal Gazeta.ru.
Rosja nie wyda Ługowoja ani Kowtuna brytyjskim władzom - dodało inne źródło, które Gazeta.ru cytuje za Interfaxem. W Moskwie ocenia się decyzję londyńskiego sądu jako motywowaną politycznie, dlatego Kowtun i Ługowoj nie zostaną w Rosji pociągnięci do odpowiedzialności karnej - powiedziało źródło.
Litwinienko pracował najpierw dla radzieckiego, a następnie dla rosyjskiego kontrwywiadu. W 1998 roku ujawnił publicznie, że wydawano mu sprzeczne z prawem rozkazy, m.in. zamordowania rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego. W 2001 roku Litwinience udało się uciec z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny, a następnie obywatelstwo.
Brytyjska policja podejrzewa Kowtuna i byłego pracownika rosyjskich służb specjalnych Andrieja Ługowoja o otrucie Litwinienki zieloną herbatą z silnie radioaktywnym izotopem polonu-210 podczas spotkania w londyńskim hotelu 1 listopada 2006 roku. Litwinienko, który był mocno zaangażowany w publiczne krytykowanie Kremla, zmarł w londyńskim szpitalu 23 dni później. Miał 43 lata.