Prezydent Donald Trump odrzucił propozycję prezydenta Rosji Władimira Putina, by rosyjskie służby mogły przesłuchać grupę amerykańskich obywateli, w tym byłego ambasadora USA w Moskwie Michaela McFaula - poinformowała rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders.

REKLAMA

Prezydent Putin złożył tę propozycję szczerze, ale prezydent Trump nie zgadza się na nią - powiedziała Sanders i dodała, że administracja liczy na to, iż Kreml sprawi, że w USA stawi się na przesłuchanie 12 pracowników rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, postawionych w stan oskarżenia w ramach dochodzenia w sprawie Russiagate.

Putin powiedział po szczycie w Helsinkach, że może zgodzić się na to, by amerykańscy śledczy przesłuchali tych 12 ludzi, jeśli rosyjscy śledczy będą mogli przesłuchać grupę amerykańskich obywateli, włącznie z ambasadorem McFaulem, który zasłynął z krytykowania Kremla za łamanie praw człowieka.

Jeszcze w środę Sanders mówiła, że Biały Dom rozpatruje propozycję Putina, co wywołało protesty opinii publicznej i amerykańskich dyplomatów oraz samego Departamentu Stanu.

CNN nazywa czwartkowy komunikat Białego Domu kolejną fazą "sprzątania po krytykowanym szczycie (Trumpa) z Władimirem Putinem".

Wcześniej w czwartek Trump napisał na Twitterze, że spotkanie z prezydentem Rosji "było wielkim sukcesem, z wyłączeniem prawdziwego wroga ludu - Fake News Media". Czekam z niecierpliwością na nasze drugie spotkanie - dodał.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Helsinkach, stojąc obok Putina, Trump powiedział, że nie widzi żadnego powodu, by wierzyć, że Rosja ingerowała w przebieg wyborów w 2016 roku na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykański kontrwywiad. Podkreślił, że Putin "niezwykle mocno" odrzucał w poniedziałek te zarzuty. Pytany, komu wierzy w sprawie Russiagate: FBI czy Putinowi, powiedział, że ma powody, by wierzyć obu stronom.

We wtorek Trump oświadczył, że podczas konferencji przejęzyczył się, chciał bowiem powiedzieć, że nie widział powodu, dla którego to nie Rosja ingerowała w wybory w USA.

W środę, w wywiadzie dla CBS News oświadczył, że Putin jest osobiście odpowiedzialny za rosyjską ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku. Jednak zapytany, czy Moskwa wciąż podejmuje wysiłki w celu ingerencji w wybory w USA, odpowiedział: "nie", ponownie zaprzeczając ustaleniom amerykańskiego wywiadu.

(m)